Wizyty na Morawach częśc druga czyli Widelec w Brnie
Dziś część druga relacji z Moraw. Tym razem o kulinarnych urokach Brna. I o prawdziwej czeskiej kuchni. na początek jednak: Zelný trh czyli taki brneński kleparz. Mnóstwo straganów z warzywami i owocami z morawskich pól i sadów. Niestety takiej obfitości warzyw nie znajdziecie w menu czeskich restauracji. Tam królują mięso, ziemniaki i knedliki. Miałam wielka ochotę zakupić doniczkę z papryczkami chili, ale Widelec odmówił noszenia jej przez cały dzień.
Uliczne jedzenie w Brnie nie przedstawia się zbyt zachęcająco. Czasem może nawet przerazić 😉 Nie wiem czy chcę wiedzieć, co za Burek krył się wewnątrz tej bułki.
My zdecydowaliśmy się na obiad w restauracji Stopkova Plzeňská Pivnice. Nie ukrywam, że była ona na mojej liście, ale trafiliśmy do niej trochę przypadkiem wykończeni zwiedzaniem Brna w trzydziestosześcio stopniowym upale. W menu mnóstwo czeskich smakołyków: wołowina, kaczka, królik. Wnętrze tradycyjnie urządzone. Ceny całkiem przyzwoite wbrew przewidywaniom Widelca, że to na pewno jedna z najdroższych restauracji w całym Brnie. Widelec zamówił ćwiartkę kaczki z knedlikami, białą i czerwoną kapustę. I to był doskonały wybór. Dawno nie próbowaliśmy tak pysznie przyrządzonej kaczki. Ja zamówiłam pieczoną wieprzowinę pod owczym serem z plackami ziemniaczanymi. Niebo w gębie! Rozpływająca się w ustach wieprzowina, pyszny ser i placki ziemniaczane, zupełnie inne niż u nas, ale też smaczne. Chętnie wróciłabym tam spróbować innych czeskich specjałów.
Po takim obiedzie zwiedzało nam się cokolwiek ciężko. Tym bardziej, że upał wcale nie zelżał. Na szczęście w kazamatach zamku Špilberk było chłodno. Można tez było schłodzić się zimnymi napojami w jednym z wesołych brneńskich lokali.
Podsumowując, jeśli jeszcze nie macie pomysłu na wakacje – polecamy Morawy!