Wiedeński szyk czyli Sissi Organic Bistro
Na informację o otwarciu nowego lokalu gastronomicznego w Krakowie reaguję najpierw entuzjastycznie, szczególnie jeśli już w fazie projektu (a ostatnio modne jest posiadanie profilu na Facebooku jeszcze przed otwarciem lokalu) widać, że autor przedsięwzięcia ma jakaś wizję. Po fazie euforii przychodzi fala depresji, bo nie nadążam z opisywaniem nowych lokali, a i wpisów na blogu mogłoby być więcej. Aż w końcu nadchodzi moment kiedy w końcu można iść ten lokal odwiedzić i poświęcić się ulubionemu zajęciu czyli jedzeniu.
Ostatnio stanęliśmy przed wyborem, który z nowo powstałych lokali odwiedzić czy modne ostatnio Pino, które otworzyło się przy placu Szczepańskim w miejscu Roostera czy może organiczną Sissi, która otwierała się strasznie długo i nikt do końca nie wie czemu jest organiczna, bo się nie chwali. Z racji sprzyjającej aury, padło na Sissi, bo lokal dysponuje urokliwym ogródkiem na dziedzińcu kamienicy. Za sprawą jego wystroju mamy poczuć się jak w Wiedniu cesarzowej Sissi. Tak przynajmniej ja to rozumiem.
Załoga w Sissi chyba ciągle się zmienia, bo obsługująca nas kelnerka, skądinąd bardzo sympatyczne, nie miał pojęcia ani o daniach, ani o napojach, ani nawet o sztućcach. Musieliśmy więc radzić sobie sami. Z przystawek wybrałam szczupaka z burakami, orzechami chrzanową pianką (24 PLN), a jako danie główne sajgonki z kurczaka confit z boczkiem (23 PLN). Widelec, wciąż przebywający na diecie, zrezygnował z przystawki i zamówił tylko danie główne: policzki wołowe z purée z selera, grillowaną morelą i sosem z czereśni z jałowcem (39 PLN). W planach był jeszcze deser.
W karcie znajduje się sekcja „Nasz mały Wiedeń”, która nawiązuje do nazwy i wystroju lokalu, a w której znajdziemy kiełbaski, sznycel cielęcy, torcik Sachera i omlet Sissi z konfiturą śliwkową. Jeśli chodzi o piwa, to do wyboru macie piwa pszeniczne i rzemieślnicze i jakieś tam jeszcze. Na próżno jednak szukać u obsługi informacji na temat piw rzemieślniczych. Zamawiając piwo rzemieślnicze „w ciemno” Widelec dostał pszenicznego Corneliusa. Tyle w temacie. Jeśli chodzi o wino, wybór jest znacznie szerszy. W karcie królują wina austriackie, ale znajdzie się też coś z Francji, Włoch czy nowego świata. Ja próbowałam „domowego” rieslinga i byłam bardzo zadowolona.
Dania skomponowane są w Sissi całkiem przyjemnie dla oka. No może z wyjątkiem deseru, ale do tego dojdziemy. Mój szczupak urzekł mnie od pierwszego wejrzenia. Doskonale łączył się ze słodkawym buraczkiem i ostrą chrzanową pianką. I o ile jestem nawet w stanie wybaczyć ilość znalezionych przeze mnie w rybie dość sporych ości, to ilość soli jaka znajdowała się w rybie ciężko przemilczeć. Nawet jeśli marynowała się ona w soli i cukrze, Po zjedzeniu przystawki miałam ochotę wypić piwo Widelca duszkiem. Trochę mniej soli i byłoby danie idealne. Sałatka z sajgonkami z kurczakiem była dla odmiany dość łagodna. Dzięki konfitowaniu mięso z kurczaka nie było suche, a smak dania podkreślony został wyrazistym serem.
Z talerza Widelca najbardziej przypadło mi do gustu puree z selera. Policzki były jakby lekko wodniste. Sosu czereśniowego z jałowcem nie dostałam. Widelec z żalem stwierdził, że nadal nie znalazł policzków dorównujących, tym mitycznym już, policzkom ze Zdybanki. Pomijając ten fakt był zdania swego zadowolony o rozochocony poprosił o deser. Mimo iż ja mocno kibicowałam jagodowemu semifreddo, Widelec zdecydował się na torcik Sachera. Trochę zawahał się po uzyskaniu informacji, ze podaje się go w Sissi formie muffina (12 PLN), ale co tam, raz kozie śmierć.
Na szczęście smak deseru był lepszy niż jego wygląd. Szczerze nie lubię tych pseudoartystycznych esów floresów na talerzu, a szczególnie w takiej ilości. Chociaż tyle, że wykonane były z dobrej jakości czekolady. Zarówno biszkopt jak i morelowa konfitura były smaczna, ale chyba wolimy ten deser w tradycyjnej formie. Ciekawe czy spotka się z akceptacją wizytujących Sissi wiedeńczyków.
Mimo paru uwag, z wizyty w Sissi wyszliśmy bardzo zadowoleni. Jedzenie jest smaczne, ceny przyzwoite, wybór win doskonały, a ogródek na dziedzińcu doskonale sprawdzi się w czasie letnich upałów. Zachęcają prezentowane wystawione w witrynie domowe mięsiwa i sery zagrodowe (gdzieś wyczytałam, że mają sery od Wańczyka). Miejsce z pewnością do polecenia i kolejnego odwiedzenia. Choć w środku trochę mniej ciekawie niż na ogródku.
Dwudaniowa kolacja dla dwóch osób z napojami: 120 PLN.
Sissi Organic Bistro, ul. Krupnicza 3, Kraków.
Laur53
wrz 24, 2015 @ 19:52:40
Niestety, nazwa kojarzy mi się z nazwą państwa islamskiego ISIS ( Islamic State of Iraq and Sham).
Agnieszka
wrz 29, 2015 @ 01:43:43
Myślę, że takie skojarzenia nie były zamierzone 😉