Kiepsko u nas ostatnio z odkrywaniem nowych restauracji i, dopóki nie skończymy remontu mieszkania, tak raczej niestety pozostanie. Zajrzeliśmy za to znów do Ed Reda, i oczarował nas zwłaszcza talerz podrobów. Wizualizację tej wycieczki możecie zobaczyć w zaktualizowanym wpisie.(więcej…)
Tyle się ostatnio dzieje w Krakowie i okolicach, że już praktycznie nie ma czasu na zwykłe chodzenie po knajpach. A to fantastyczna, dziesięciodaniowa kolacja, a to śniadanie prasowe (relacja już wkrótce). Do tego jeszcze półfinały Małopolskiego Festiwalu Smaku i przygotowanie do zbliżającego się wielkimi krokami remontu mieszkania. Nie żebym narzekała, że tyle się dzieje, bo dobrze mi z tym, ale wiem, że najbardziej czekacie na kolejne relacje z nowszych i starszych krakowskich lokali gastronomicznych. Dlatego gdy tylko udało nam się wygospodarować dzień wolny od pracy, poszliśmy oczywiście na obiad.(więcej…)
Przyznam się Wam, że fanem kurczaków nie jestem więc do restauracji serwującej same tylko te ptaki jakoś mnie nie ciągnęło. Wielkim wielbicielem drobiu jest za to Widelec, wiadomo więc było, że prędzej czy później przyjdzie nam ten przybytek odwiedzić. „Prędzej” nastąpiło jakieś dwa tygodnie temu i mieliśmy nadzieję szybciutko Wam tę wizytę opisać. Niestety, TP SA postanowiła odłączyć nam Internet, mimo że regularnie płacimy rachunki, i do tej pory nie udało nam się go odzyskać. Poniższy wpis powstaje na iPadzie i wdzięczna Wam będę za wszelkie uwagi i wskazanie błędów gdyż jeszcze obsługę WordPressa na tym urządzeniu nie do końca opanowałam.
Nad tym, że Kraków nie ma dostępu do morza, ubolewamy chyba od zawsze. Dlatego każda rybna atrakcja w okolicy niesłychanie nas cieszy. Widelec ma to szczęście, że pracuje w okolicach placu Imbramowskiego i może często raczyć się rybkami z Marlina na obiad. Ja niestety, w Business Parku, wybór mam znacznie mniejszy i dość nieciekawy (za wyjątkiem domowych obiadów z Cafe Racer, które ratują honor Zabierzowa), dlatego niecierpliwie poluję na każdą wycieczkę do jakiegoś rybnego królestwa.(więcej…)
Na tegoroczny pierwszy majowy weekend plany mieliśmy wielkie, ale niestety z większości z nich musieliśmy zrezygnować z powodu choroby Widelca. Jedyne co udało mi się wynegocjować, to wycieczka na obiad, i to niedaleko, i koniecznie samochodem. Pojechaliśmy więc na Ruczaj, bo i blisko, i zaparkować się da, szczególnie w długi weekend, kiedy większość krakowian udaje się poza miasto (mam wrażenie, że głównie w stronę Zakopanego). A poza tym, wszystkie nasze dotychczasowe doświadczenia kulinarne na Ruczaju były pozytywne. Czemu więc nie spróbować jeszcze raz?(więcej…)
O tym, że jesteśmy zadeklarowanymi mięsożercami nie muszę Wam chyba przypominać. Dlatego nie zdziwi Was pewnie efekt, że nową restaurację Ed Red, serwującą steki z sezonowanej wołowiny z polskich krów odwiedziliśmy już dwa dnia po jej otwarciu. Dodatkową zachętą do odwiedzenia lokalu (jakby mało Wam było wielkiej szafy z mięsem, stojącej tuż przy wejściu) jest osoba szefa kuchni – Adama Chrząstowskiego (jeszcze do niedawna Ancora), najgłośniejszego kulinarnego transferu ostatnich tygodni.
Ostatnimi czasy nowe lokale w Krakowie wyrastają jak grzyby pod deszczu. Mamy już restaurację tajwańską, bałkańską, a także nowy lokal z kuchnią francuską. Nas jednak najbardziej zaciekawiła restauracja prezentująca kuchnię kraju, o którym rzadko słyszymy w wiadomościach: Samarkand z kuchnią uzbecką.(więcej…)
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze dotyczące pierwszego wpisu spacerowego. Zmotywowały mnie do kontynuowania tego cyklu i bardzo ucieszyły Widelca, który dzięki temu ma czas aby poświęcić się znów szybownictwu. Pojawiły się uwagi aby we wpisach spacerowych opisywać maksimum dwa miejsca, ale za to dokładniej. Niestety jest to niewykonalne dopóki na spacery chodzę sama. Spacery pozostaną raczej formą rozpoznania „co w trawie piszczy”. Ale jeśli któreś miejsce szczególnie mi się spodoba, z pewnością wrócimy do niego w większym gronie i opiszemy dokładniej.(więcej…)
Skąd spaghetti w Gruzji? W menu nowo otwartej restauracji Smaki Gruzji go nie znajdziecie, ale kiedyś podawano w tym miejscu (ul. Dietla 33, wejście od Augustiańskiej) doskonałe makarony i pizze (Pizzeria Sicilia), a potem najlepszą w Krakowie kuchnię hiszpańską (Valparaiso – tęsknimy!). Pokonał ich niestety wysoki czynsz i lokalizacja z dala od tras turystycznych. Czy uda się Gruzinom?(więcej…)
Podczas gdy Widelec nadal przebywa na wojażach w Las Vegas, ja wybrałam się z przyjaciółmi do słonecznej Italii. Ale nie nad morze Śródziemne, ani nawet do Włoch pod Warszawą, tylko do Bibic, gdzie dobrze schowana między domkami jednorodzinnymi, mieści się pizzeria En plato.