Jagnięcina

Ile można zjeść chinkali czyli Widelec zwiedza lokale gastronomiczne w Tbilisi – relacji z Gruzji część druga

W pierwszej części relacji z Gruzji mogliście przeczytać o domowym jedzeniu, które serwowali nam nasi ormiańscy gospodarze na kwaterze w Tbilisi. Dziś opowiem Wam o lokalach, które udało nam się odwiedzić w stolicy Gruzji. W Tbilisi spędziliśmy dwa całe dni i kilka wieczorów. Nie celowaliśmy w wyszukane restauracje, raczej staraliśmy się trafić do miejsc, w których stołują się Tbilisyjczycy. Część przybytków pokazał nam „przyjaciel od kurczaków’, a niektóre odkrywaliśmy już sami. Niestety nie udało nam się odwiedzić miejsca rekomendowanego przez naszych gospodarzy czyli Shemoikhede Genetsvale (koło Galaktioni Bridge), ale postaramy się to nadrobić przy kolejnej wizycie.

Gruzja - Tbilisi - wine road

(więcej…)

Kwitnąca Scena Restauracyjna czyli podsumowanie Restaurant Week 2016 (edycja wiosenna)

Wiosenna edycja Restaurant Week już za nami, więc, tak jak obiecałam, nadszedł czas na podsumowanie moich wizyt w lokalach biorących udział w festiwalu. Muszę przyznać, że z tej edycji jestem dużo bardziej zadowolona niż z poprzednich, co świadczyć może o tym, że na krakowskiej scenie restauracyjnej jest coraz lepiej, albo że po prostu dobrze trafiłam. Co prawda, tylko w jednym z odwiedzonych lokali, miałam przekonanie, że dostaję porcje standardowej wielkości, a nie degustacyjne. Ale żaden nie rozczarował mnie pod względem smaku. Może jestem zbyt pobłażliwa, alestaram się patrzeć na to od tej strony, że w przypadku porcji degustacyjnych, nie targają mną po konsumpcji wyrzuty sumienia związane z dbałością, a właściwie jej brakiem, o linie. Zresztą i towarzysząca mi w jednym z lokali mama, i Pani Łyżka, która dołączyła do nas w Hiltonie, z wielkości porcji były podobnie zadowolone. Trochę odmiennego zdania był Widelec, ale on ma zdecydowanie większą pojemność.

Kraków - Restaurant Week - Kwitnąca Scena Restauracyjna - kwiecień 2016 - Restauracja Vintage (więcej…)

Przewodnik weekendowy numer 2 czyli 5 miejsc dla mięsożerców

Dwa tygodnie temu tekstem o miejscach na lunch w Krakowie rozpoczęliśmy cykl postów, w których będziemy Wam polecać najlepsze, naszym zdaniem, miejsca na rożne okazje. Podobne wpisy ukazują się również na blogach opowiadających o kulinariach innych polskich miast: Warszawy, Wrocławia, Katowic, Poznania, Łodzi, Lublina i Szczecina i mają na celu ułatwić Wam znalezienie ciekawych lokali gastronomicznych podczas weekendowych bądź wakacyjnych wycieczek. Dziś proponujemy miejsca dla prawdziwych mięsożerców. Kolejność przypadkowa. Każde z nich ma w sobie coś wyjątkowego. A linki do blogów z pozostałych miast, biorących udział w akcji, znajdziecie oczywiście pod tekstem (w miarę pojawiania się tekstow na pozostałych blogach).Kraków - 5 miejsc dla mięsożerców - przewodnik weekendowy (więcej…)

Nie tylko dla drwali czyli Zenit (zamknięte)

Zenit spodobał nam się od początku. Duże okna zachęcające przechodniów do wejścia, a siedzącym w środku dające możliwość obserwowania przechodzących. Sympatyczna i pomocna obsługa, nie zawsze perfekcyjna, ale nadrabiająca wpadki uśmiechem. Krótka, ale ciekawa karta podkreślająca pochodzenie produktów, których używają. Wydłużone czas serwowania śniadań w weekendy(choć ostatnio ledwo zdążyliśmy przed czternastą) i kuchnia otwarta do północy. W pierwszych tygodniach nie podawali jeszcze alkoholu (już jest), za to pozwalali na przyniesienie własnej butelki wina. Skłoniło to nas do zastanowienia, czemu lokali typu BYOB. tak popularnych w krajach anglosaskich, nie ma w Krakowie?

Kraków - Zenit - śniadanie drwala - chleb, szakszuka, ser wielkopolski,kiełbaski, boczek, pikle, kapusta
(więcej…)

Pierekaczewnik, sajgonka i śledź czyli Terra Madre Slow Food Festival

Przez ostatnie dwa dni w centrum kongresowym ICE odbywał się Terra Madre Slow Food Festival czyli spotkanie producentów, głownie żywności, ze Środkowej Europy. Targom towarzyszą warsztaty, degustacje, projekcje, koncerty, a także cykl kolacji w krakowskich restauracjach.  W porównaniu z rokiem poprzednim, Terra Madre zyskało zdecydowanie na przestrzeni, ale straciło jeśli chodzi o liczbę gości. A wydawałoby się, że przeniesienie imprezy z oddalonej od centrum hali Expo do centralnie zlokalizowanego centrum kongresowego wyjdzie festiwalowi na dobre. Ogromne przestrzenie ICE były gotowe przyjąć znacznie większą liczbę gości. Na niedobór odwiedzających wpływ miała na pewno promocja festiwalu, a raczej jej brak. Ani razu nie usłyszałam o Terra Madre w radiu, ani też nie widziałam żadnych reklam  na mieście. Festiwal promowany był właściwie tylko w Internecie. Z punktu widzenia gościa festiwalu, brak tłumów jest zdecydowanie aspektem pozytywnym. Niestety z punktu widzenia wystawcy wygląda to trochę gorzej, tym bardziej, że ceny za stoiska nie były niskie. Kraków - Centrum Kongresowe ICE - Terra Madre (więcej…)

Najsroższy z sędziów czyli Bistro 11

Tym razem na obiad wybrałam się nie z Widelcem, a z mamą. Mama to jak wiadomo powszechnie, najbardziej surowy sędzia, jeśli chodzi o Twoje dokonania kulinarne. To ona, wraz z babcią, kreowała mój smak i, mimo iż nie zawsze smakuje nam to samo (ona na przykład uwielbia flaki ja mam do nich, powiedzmy, dystans), jej podniebieniu bardzo ufam. Dlatego skrupulatnie analizowałam miejsca, do których mogłybyśmy wybrać się na obiad, a ona wciąż odrzucała moje propozycje: to za daleko, to ma nieciekawe menu, a to nie ma ogródka. W końcu osiągnęłyśmy consensus: Bistro 11Kraków - Bistro 11 - weranda

(więcej…)

Ciężkie życie blogera czyli prezentacja nowego menu w Hilton Garden Inn Krakow Airport

Życie blogera nie jest łatwe. Na co dzień zasuwa w korporacji, a jak już pójdzie coś zjeść, to najczęściej mu wystygnie, zanim skończy robić zdjęcia. A kiedy nie robi zdjęć jedzeniu, wszyscy się dziwią. W pracy wszyscy patrzą mu w talerz. W wieczory i weekendy jest nękany przez szerokie grono znajomych pytaniami: Gdzie zjeść? Co polecasz? Jakieś nowości? Z powodu problemów z silną wolą ciężko mu utrzymać dietą, a tu jeszcze rodzina donosi, że czytelnicy się skarżą, że wpisy na blogu pojawiają się zbyt rzadko. Więc znowu trzeba iść jeść i dietę szlag trafił…

Ale tak na serio to wcale nie jest tak źle! Lubimy odkrywać nowe miejsca i smaki, i dzielić się nimi z Wami. Lubimy się wymądrzać i doradzać w doborze restauracji w zależności od okazji, apetytu i kieszeni. No i dla dobrego jedzenia, warto jest czasami złamać dietę. A w dodatku czasami, mamy okazję spróbować niektórych rzeczy, zanim pojawią się w oficjalnym menu lokalu, porozmawiać z szefami kuchni, powymieniać się opiniami z innymi osobami, tak jak my zwariowanymi na punkcie jedzenia. Tak też było w ostatni czwartek, podczas prezentacji nowego menu w restauracji hotelu Hilton Garden Inn Krakow Airport.Hilton Garden Inn Kraków Airport - Appetizer - figa, kuleczki z wieprzowiny, bliny z kawiorem, kiełbasa ze śliwką (więcej…)

Na barana! czyli Krakó Slow Grill & Pavel Portoyan

Czasami jestem pod wrażeniem jak bardzo zmieniają nam się smaki na przestrzeni lat. W przedszkolu, moim największym przekleństwem był szpinak i wątróbka. A dziś dość regularnie pojawiają się w naszym jadłospisie. Szpinak nauczyłam jeść Widelca i mojego brata, a nawet szanowny rodziciel od czasu do czasu się skusi. Tylko mama wciąż krzywi się na myśl o szpinaku. Pâté z wątróbki pozwoliło kolejnym kilku osobom rozpocząć przygodę z podrobami. Jeszcze dziesięć lat temu odrzucał mnie zapach barana, a dzisiaj zamawiam baraninę (lub jagnięcinę) jeśli tylko znajdę ją w menu. Dlatego wizyta w kaukaskim grillu na Lipowej była tylko kwestią czasu.

Kraków - Lipowa 6F and Krakow Slow Grill (więcej…)

Sprawdzony adres czyli Zazie Bistro po raz drugi

Są takie dni, kiedy nie warto eksperymentować. Takie jak urodziny którejś z bliskich nam osób. W takie dni warto udać się pod sprawdzony adres. My wybraliśmy się do Zazie Bistro, o którym już pisaliśmy tutaj. Dlatego dzisiaj tylko kilka słów o daniach, które nas ujęły.Kraków - Zazie Bistro - gicz jagnięca (więcej…)

Weekendowe wycieczki czyli Widelec na Podhalu i na Śląsku

Ostatnimi czasy bardzo nam doskwierał krakowski smog, dlatego każdą możliwość wyjazdu poza Kraków witaliśmy z entuzjazmem. I tak, raz udało nam się wyskoczyć na spacer nad Morskie Oko, a następny weekend spędziliśmy na odkrywaniu uroków Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Każdemu wyjazdowi towarzyszyły oczywiście atrakcje kulinarne. Bo jakże by  inaczej!Bukowina Tatrzańska - Bury Miś - jagnięcina w sosie (więcej…)