Relacji z wakacji część pierwsza czyli Widelec w Bergamo
Relacje z wakacji postanowiłam rozpocząć od podsumowania naszej wizyty w Bergamo, a właściwie dwóch wizyt, bo Bergamo odwiedziliśmy zarówno w drodze do Hiszpanii jak i w drodze powrotnej. Kiedy pierwszy raz przylecieliśmy do Bergamo i zostawiliśmy rzeczy w apartamencie, pora okazała się być już kompletnie nie-obiadowa. Przynajmniej dla Włochów. Dlatego jedynym ratunkiem była pizza na wagę w Il Fornaio przy via Colleoni. Wybraliśmy wersje z karczochami i szynką oraz kiełbasą, grzybami i wędzonym serem. Jak na pizzę cięta nożyczkami była całkiem niezła, ale raczej dla, takich jak Widelec, wielbicieli grubego, puchatego ciasta. Za 80 dkg pizzy zapłaciliśmy jakieś 10 euro.
A to zdjęcie na ścianie niesamowicie mnie zaciekawiło. Czy ktoś wie, co właśnie upiekła ta pani?
Jako że w listopadzie zmrok zapada w Bergamo już po 16, kiedy skończyliśmy jeść pizzę było już ciemno. Postanowiliśmy wybrać się kolejką torową (funicolare) na szczyt wzgórza San Vigilio aby obejrzeć Bergamo nocą, Naprawdę warto. Jeśli kiedyś odwiedzać będziecie Bergamo koniecznie zakupcie sobie bilet dwudziestoczterogodzinny (5 euro) bądź trzydniowy (7 euro). W ramach tego biletu możecie się poruszać między miastem a lotniskiem, a także używać komunikacji miejskiej, w tym obu kolejek.
Z zainteresowaniem stwierdziliśmy, że we Włoszech coraz popularniejsza staje się produkcja piwa. W barze La Birreria di Città Alta, Widelec spróbował piwa rzemieślniczego La Bergamasca, które całkiem przypadło mu do gustu. Jednak piwo to we Włoszech wciąż spory wydatek, bo za półlitrową butelkę trzeba zapłacić 5 euro.
Wracając do domu zatrzymaliśmy się jeszcze w, znajdującej się tuż obok naszego hostelu, Caffeteria del Bosco na lampkę wyśmienitego prosecco (w horrendalnej cenie 3,50 euro za kieliszek). Lokal bardzo nam się spodobał, bo nie było w nim żadnych turystów. Sami lokalsi. Włoskim weekendowym zwyczajem, na barze wystawione zostały różne przekąski, którymi można było się częstować po zamówieniu napojów. My byliśmy pełni, ale i tak miła Azjatka przyniosła nam do stolika talerz pełen sera i grissini. Nie muszę Wam chyba mówi, że pochłonęliśmy wszystko.
Mimo połowy listopada w Bergamo pachniało wiosną, co kontrastowało z rozkładającym się tuż przy dworcu jarmarkiem bożonarodzeniowy, zwanym po włosku Villaggio di Natale. Jarmark udało nam się zwiedzić przy drugiej bytności w Bergamo. Sprzedają tam nawet grzane wino czyli vin brulé i austriackie kiełbaski, z których robią hot-dogi. Poza tym jest oczywiście sporo produktów włoskich takich jak sery, polenta bergamasca , kiełbasy i pesto. Są tez bretońskie ciasteczka i hiszpański turron. Oprócz jarmarku bożonarodzeniowego zwiedziliśmy też drugi, zlokalizowany w okolicach Teatru Donizetti i Viale Roma. Tam królowały kasztany, słodycze i, ku mojej radości, znaleźliśmy tez ogromne stoisko z silikonowymi foremkami. Niestety w walizce nie było już miejsca. Wszyscy zajadali się chipsami z ziemniaka (5 euro za ziemniaka) i czymś w rodzaju langoszy, tyle że z Nutellą. Niestety nie zanotowałam nazwy tego smażonego w głębokim tłuszczu placka. Podczas drugiej wizyty w Bergamo udało nam się spróbować też lokalnych przysmaków: casoncelli alla bergamasca czyli pierożków faszerowanych jajkiem, parmezanem i mięsem, podawanych z roztopionym masełkiem i szałwią (9 Euro). Były pyszne, ale porcja to raczej na przystawkę niż na danie obiadowe. Widelec zjadł za to polentę z gulaszem z dzika (15 euro) i bardzo się cieszył, ze mimo kompletnego braku zrozumienia menu, udało mu się zamówić tak dobre danie.
Dopiero później zauważyliśmy, że tuż przy górnej stacji kolejki, przy Piazza Mercato della Scarpe znajduje się polentowy fast food – polenta to go. Mam ochotę go przetestować następnym razem. No i Widelec nie spróbował tradycyjnego ciastka z polenty i migdałów. Jest więc po co wracać, tym bardziej, że tanie linie lotnicze oferują bilety do Bergamo w bardzo przystępnych cenach.
Sofietta
gru 03, 2014 @ 22:04:30
Super relacja! Az chcialaby sie sprobowac tych wszystkich pysznosci. Wydaje mi sie, ze placek z nutella, o ktormy wspomnialas to frittella, plaski krazek drozdzowego ciasta, smazony w glebokim tluszczu i z reguly posypany cukrem.
POzdrawiam)