Putin pod klonowym liściem czyli Antler Poutine&Burger (zmiana adresu)
Choć trąbią wszem i wobec, że burgery już z mody wychodzą, Kraków konsekwentnie modzie na niemodne burgery się opiera i co rusz otwiera się nowy lokal, w którym można burgery skonsumować. A każda nowo powstająca „burgerownia” stara się jakoś od konkurencji odróżnić. Antler Poutine&Burger wyróżnia się tym, że do burgerów serwuje kanadyjski przysmak: poutine czyli frytki z serem i sosem pieczeniowym.Długo nie mogliśmy na Gołębią, trafić. Już nawet wysłaliśmy do Antlera korespondenta z poleceniem zbadania i udokumentowania serwowanych tam dań. Szczęśliwym jednak trafem wkrótce potem Gołębia wypadła nam całkiem po drodze i sami mogliśmy się przekonać się jak karmią w Antlerze. I okazało się, że nasz korespondent i my jesteśmy w ocenie tego lokalu wyjątkowo zgodni.
W dniu wizyty w Antlerze Widelec charakteryzował się wielkim głodem a ja głodem małym, dlatego zdecydowaliśmy się na jednego burgera w wersji XXL (400g mięsa) zwanego Kingstone (28 PLN) oraz duże poutine (10 PLN). Kanapka, która wylądowała przed widelcem była zaiste imponujących rozmiarów, ale tego dnia nic nie było w stanie Widelca zawstydzić. Zresztą na widok wielkiego kawałka mięsa i apetycznych frytek ja też szybko zgłodniałam i aktywnie pomagałam Widelcowi w konsumpcji burgera.
W Antlerze stawiają na raczej klasyczne dodatki: pomidor, ogórek, czerwona cebula. Nam do gustu przypadły zwłaszcza ogórki oraz duża sezamowa bułka. Ale mięso też jest niczego sobie. O tym jak nam smakowało najlepiej świadczył fakt, że Widelec (z moją skromną pomocą) pochłonął ogromnego burgera w dość rekordowym czasie, który spotkał się ze sporym uznaniem obsługi.
Jeśli chodzi o poutine to ogólnie koncepcja połączenia frytek z sosem i serem bardzo mi odpowiada choć frytki wolę bardziej chrupiące. Te w Antler są dla mnie za miękkie z wierzchu no i tez trochę przesmażone. Ale gdzieś tam wyczytałam, że frytki w poutine mają być właśnie takie ciemne. Więc się nie czepiam.
Wygląda na to, że Antler stał się naszym faworytem jeśli chodzi o burgery w okolicach rynku. Choć ich kanapki są w zupełnie w innym stylu niż te oferowane przez nasz ulubiony SSF to bardzo nam smakują. A i na poutina można się skusić od czasu do czasu.
Porcja na mały i wielki głód z napojem: 44 PLN.
Antler Poutine&Burger, ul. Gołebia 10, ul Wiślna 8, Kraków.
Magdalena
lut 13, 2014 @ 22:04:43
Cześć, odwiedziłam to miejsce i uważam, że hamburgery są tam średnie, bardzo mocno średnie. Bułka nieciekawa, jak to na polskie zwyczaje plaskata, twarda, ale najbardziej byłam rozczarowana mięsem – jest za bardzo wysmazone i bardzo przecietne w smaku. Dodtaki do burgerów nudne i nie przyciągające uwagi (na takie dodatki może sobie pozwolić miejsce, w którym jakość mięsa jest idealna, jak również i bułek). Jedynym wyróżniającym się plusem tego miejsca są frytki z kanadyjską specjalnością – ale czy dla samych frytek warto chodzić do burgerowni? Ponadto beznadziejna wentylacja, po 10 minutach pobytu w tym miejscu nawet i bieg przełajowy na 10 km nie pomoże, aby wyzbyć się zapachu jedzeniowego. Mam wrażenie, że ktoś otowrzył to miejsce, ponieważ wbrew temu co piszesz w Krakowie jest nadal moda na burgery (choć w Wawie i na Zachodzie już nie za bardzo). Zyczylabym sobie, aby w naszym miescie bylo wiecej miejsce z MOPO niż kiepskimi burgerami. Pozdrawiam.
Agnieszka
lut 13, 2014 @ 22:48:21
Co do wentylacji to niestety musimy się zgodzić :-/:
LH
lut 14, 2014 @ 10:25:05
Najlepsze burgery są od SSF, najlepsze frytki od Frytek Belgijskich – nie wybiorę się, nie mam po co ;).
t
mar 06, 2014 @ 20:36:35
Odwiedziłem Antlera ostatnio i jestem zadowolony. Putinowa przekąska, pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie jest to wielce wymyślne danie, ale stanowi niezłą alternatywę do wszelkich zapiekanek i kebabów. Po putinie przyszła kolej na burgera. Krowa – wspaniała – odpowiednio przyprawiona usmażona i soczysta – trudno o lepszą. Buła sporawa i trzymająca wszystko w kupie. Po recenzji Nowickiego spodziewałem się sezamowej, tymczasem była zwyczajna. Zaskoczył mnie majonez (chyba), którego nie było w składzie i skromna ilość sałaty. Poza tym wszystkie dodatki i sos poprawne.
Mięso zdecydowanie wyprzedza pozostałe składniki, ale o to chodzi w burgerze, nie? Będę wracał dla mięsa i putina 😉
Kolo
kwi 12, 2014 @ 00:31:01
Po dzisiejszej wizycie muszę stwierdzić, że jedzenie jest niestety kiepskie… burgery zdecydowanie szału nie robią, mięso nie jest przyprawione, bez smaku. Bułka i pozostałe składniki – jak wszędzie. Co do frytek – dla fanów rozmokłego jedzenia będą idealne jednak mnie nie przekonują. Miękkie, papkowate. Pomysł może i dobry jednak wykonanie nie dlatego raczej tam już nie zaglądnę.