Przewodnik weekendowy numer 2 czyli 5 miejsc dla mięsożerców
Dwa tygodnie temu tekstem o miejscach na lunch w Krakowie rozpoczęliśmy cykl postów, w których będziemy Wam polecać najlepsze, naszym zdaniem, miejsca na rożne okazje. Podobne wpisy ukazują się również na blogach opowiadających o kulinariach innych polskich miast: Warszawy, Wrocławia, Katowic, Poznania, Łodzi, Lublina i Szczecina i mają na celu ułatwić Wam znalezienie ciekawych lokali gastronomicznych podczas weekendowych bądź wakacyjnych wycieczek. Dziś proponujemy miejsca dla prawdziwych mięsożerców. Kolejność przypadkowa. Każde z nich ma w sobie coś wyjątkowego. A linki do blogów z pozostałych miast, biorących udział w akcji, znajdziecie oczywiście pod tekstem (w miarę pojawiania się tekstow na pozostałych blogach).
Steki z sezonowanej wołowiny z polskich krów rasy limousin, świetny tatar, gęsi, perliczki, podroby. Czegóż chcieć więcej? W Ed Redzie każdy mięsożerca z pewnością znajdzie coś dla siebie. Tym bardziej, że za smak odpowiada tam sam Adam Chrząstowski. Znajdzie się też coś dla rybnych mięsożerców. Do tego długa karta win, dopełniająca restauracyjne menu, i niezobowiązująca atmosfera.
Krako Slow Grill & Pavel Portoyan
Zniewalająca baranina, najlepszy w mieście lula kebab, a w niedzielę chinkali. Nawet kiedy Pavel Portoyan teoretycznie nie ma już nic na stanie, to i tak potrafi wyczarować coś z niczego, choćby ze schabu. W lecie polecamy konsumpcję na zewnątrz, aby upajać się zapachami płynącymi z grilla. Niemięsożernym partnerom mięsożerców polecamy spróbować bakłażana. Kręci nawet Widelca, który jeszcze niedawno, na słowo bakłażan wykrzywiał się z pogardą. Baranka czy świnkę warto oczywiście podlać doskonałym winem (najlepiej gruzińskim) z winiarni Krakó Slow WInes,przy której stoi przyczepa Portoyana. Obowiązkowy przystanek po wizycie w MOCAKu.
Zapomnijcie o zapiekankach i Endziorze. W okrąglaku na Kazimierzu liczy się tylko Meat & Go. Kanapki z pulled porkiem, porchettą, policzkami i Ruben spod lady. Otwierają się o 16 i, jeśli znajdziecie się na placu Nowym przed ta godziną, ciężko może Wam być znaleźć to okienko. Ale warto szukać (od strony ulicy Meiselsa). Niezapomniane mięsne wrażenia. Aktualizacja: od grudnia 2016, Meat & Go urzęduje w Tytano, przy ulicy Dolnych Młynów 10.
W zestawieniu dla mięsożerców musiały znaleźć się też oczywiście burgery. Naszym faworytem od lat pozostaje zielona ciężarówka Streat Slow Food, którą znajdziecie na parkingu przy ulicy Kupa 10. Każde z nas ma swoją ulubioną kombinację, ale zawsze z ciekawością próbujemy też nowości. Zazwyczaj jest do nich kolejka, ale warto swoje odstać. Miejsca siedzące na skrzynkach, ale wierzcie mi, jedząc na stojąco zdecydowanie łatwiej jest się nie ubrudzić.
Walenty Kania „Kuchnia dla odważnych”
Miejsce obowiązkowe dla odwiedzenia dla wielbicieli podrobów. Walenty stacjonuje obecnie na skwerku na rogu Ciemnej i Jakuba i otwiera swój przybytek zazwyczaj w okolicach 15.00 (W weekendy wcześniej, trzeba sprawdzać na Facebooku). Menu zmienia się regularnie. Stałym punktem są kiełbasy ( w tym kozia i barania). A poza tym wątróbka, nerki, serca i co tam jeszcze Walentemu akurat przyjdzie do głowy. Pierwsze flaczki w moim życiu, które zjadłam do końca i nie chciałam się nimi dzielić.