Prawdziwy smak Węgier czyli u Madziara (Warszawa)
Podczas naszej ostatniej wyprawy do stolicy na Street Food Festival udało nam się też trochę zgłębić ofertę kulinarną Warszawy. Raz było lepiej, raz gorzej, ale jednym z miejsc, które uznaliśmy jednogłośnie za godne polecenia jest restauracja węgierska U Madziara.Lokal to skromny, niewielki. Wystrojem nawiązujący do węgierskich jadłodajni. Za to karta! Każdy tam znajdzie coś dla siebie: i wielbiciele mięsa, i wielbiciele ryb. Nawet wegetarianie powinni być zadowoleni. Długo komponowałam mój mięsno-rybny zestaw. Potrawy wegetariańskie, owszem, zdarzają mi się, ale nie w węgierskiej knajpie! W końcu zdecydowałam się na zupę paloc z duszoną wołowiną, ziemniakami, fasolką i śmietaną (17 PLN) i suma duszonego w śmietanie z papryką (32 PLN). Towarzyszący mi panowie jednogłośnie wybrali zupę gulaszową (16 PLN). Co do drugiego dania byli już mniej zgodnie: jeden wziął gulasz wołowy z węgierskim makaronem tarhonya (32 PLN), a drugi smażoną karkówkę ze smażonymi ziemniakami i jajkiem sadzonym (26 PLN). Zapowiadała się wielka węgierska uczta!
Na początek dostaliśmy węgierski smalec i ostrą pastę paprykową. Gdyby nie to, że czekały mnie jeszcze dwa dania, chętnie wsunęłabym cały smalec. Tak mi smakował, że poprosiłam o porcję na wynos. Podczas gdy panowie gasili pragnienie piwem, ja delektowałam się lekkim, mineralnym białym winem. U Madziara nie będziecie mieć problemu z wyborem wina, gdyż obsługa bardzo chętnie opowie wam o poszczególnych butelkach i doradzi jakie wino wybrać.
Wreszcie przyszły zupy! U Madziara podają je w uroczych bograczach, które natychmiast zapragnęliśmy kupić. Obie zupy były pyszne, i choć każdy uważał, że jego zupa jest najlepsza, ja wiem, że moja zupa paloc była o rangę wyżej niż gulaszowa gdyż ostrość papryki łagodził w niej dodatek śmietany. No i pływały w niej ziemniaki i fasolka. Ale o gulaszowej też złego słowa nie dam powiedzieć!
Kontynuując nieskromnie, mój sum w śmietanie również był najlepszy ze wszystkich zamówionych dań głównych. Nie wiem czy kiedyś wcześniej jadłam suma, ale ten był przepyszny. I do tego ten fantastyczny śmietanowo-paprykowy sos. Koniecznie będę go chciała odtworzyć w domu. Jeśli lubicie ryby i śmietanę (jak można by nie lubić śmietany?) to wybierzcie się do Madziara na suma. Niezapomniane przeżycie kulinarne.
Gulasz podawany jest z makaronem tarhonya, o którym w życiu nie powiedziałabym, że to makaron. Na pierwszy rzut oka myślałam, że to kasza. Warto spróbować, szczególnie w połączeniu z wołowym gulaszem z rozpływającym się w ustach mięsem i aromatycznym sosem na czerwonym winie. To stała pozycja w menu naszego mieszkającego w Warszawie przyjaciela, który na co dzień żywi się… kurczakami.
Trochę zdziwiona byłam wyborem Widelca. Karkówka? Jednym z powodów dla których lubię węgierską kuchnię są aromatyczne sosy, dlatego jego wybór wydawał mi się nietrafiony. Ale karkówka u Madziara, to nie taka zwykła karkówka. Smażona z musztardą i czosnkiem, doprawiona papryką smakuje zupełnie inaczej niż karkówka jaką znamy z polskiej kuchni czy grilli. Okazało się, że wybór Widelca wcale nie był taki zły.
Porcje u Madziara są dość spore, dlatego na deser nie mieliśmy już miejsca. A chętnie spróbowałbym na przykład kasztanowego puree z rumem albo sherbetu cytrynowego w winie musującym. Niestety desery musza poczekać do następnej wizyty. Bo wzorem naszych warszawskich przyjaciół, mamy zamiar stołować się u Madziara regularnie, podczas naszych wypadów do stolicy.
Dwudaniowy obiad dla trzech osób, podlany piwem i butelką wina kosztował nas 205 PLN. Całkiem przyzwoicie jak na stolicę.
AL
lip 02, 2013 @ 11:03:18
Bywam! Wiem, co smaczne. Wiem, że p. Gabor gościom życzliwy. Wiem, że ma świetny zespół. Nie podpowiadam, co zamawiać… – AL
sadir
gru 01, 2013 @ 12:09:53
mmmm kuchnia węgierska. Uwielbiam! Ja chodzę do knajpy w Centrum, obok Sphinxa (ul Zgoda?). Najbardziej lubię przystawkę- świeży chleb, smalec węgierski i pastę paprykową! I tu moje pytanie- czy wie Pani może jak przyrządzić ów smalec? Szukam i szukam i nie mogę się nigdzie doczytać. W pastę jestem już zaopatrzona, oczywiście ze sklepu węgierskiego. Teraz jeszcze tylko ten smalczyk by się przydał 🙂
Agnieszka
gru 03, 2013 @ 20:14:14
Jeszcze nie wiem, ale spróbuję się dowiedzieć!
Pozdrawiam.
Agnieszka