Po polsku, nowocześnie i z tradycją czyli Miodova
Co jakiś czas, znajomi proszą mnie o polecenie restauracji z polską kuchnia, do której mogliby zabrać swoich kontrahentów lub przyjaciół z zagranicy. Ostatnimi czasy, wybór bardzo często padał na Ed Reda, w którym oprócz sezonowanych steków znaleźć można ciekawe dania z innych rodzajów mięs, a także często niedocenianych podrobów. Jednak nawet najlepsza restauracja (a o Ed Red coraz częściej słyszę, że poziom ma bardzo nierówny – nam, na szczęście, do tej pory udawało się większej wpadki tam nie zaliczyć) może się znudzić. Dlatego cieszę się, że powstało, tym razem na Kazimierzu, kolejne miejsce, które śmiało mogę polecić.
Zajrzeliśmy do Miodovej (nie ukrywam, że trochę mnie ta nazwa z „v” razi) w środku tygodnia. Trzeba przyznać, że wnętrze robi wrażenie i wdać, że jest ono bardzo przemyślane. Szarości przełamano kolorowymi, ale stonowanymi poduszkami, drewnem oraz mieniącymi się na złoto miedzianymi rurami i rondlami. Dodatkowych „atrakcji” dostarcza toaleta, ale o tym już musicie się sami przekonać. 😉
W listopadzie, jak na tradycyjną, polską restaurację przystało, Miodova proponowała menu z dużą ilością gęsiny. Nie udało nam się jednak na nie załapać. Ich nowe menu jest jednak równie interesujące i z pewnością każdy znajdzie tam coś dla siebie. My skusiliśmy się, między innymi, na zupę rakową (inspirowaną przepisem z 1987 roku – 25 PLN), tatara z sezonowanego rostbefu – 29 PLN) i pierogi ze szpinakiem i ogonem wołowym (29 PLN).
Naszym faworytem zostało jednak całkiem inne dani, moja przystawka czyli placki z grubo tartych ziemniaków, z kwaśną śmietaną, jajkiem w koszulce i kawiorem z łososia (29 PLN). Chrupiące placki, świetnie uzupełniające się smaki – delikatne jajko w koszulce i zdecydowany smak kawioru. To danie to małe arcydzieło. Drugą pozycję przyznałabym pierogom. Jeszcze w żadnym lokalu nie spotkałam tak delikatnego ciasta na pierogi. W farszy szpinak jest mało wyczuwalny, na korzyść mięsa z ogona wołowego. Do tego podsmażona na masełku cebulka. Te pierogi śmiało mogą konkurować z domowymi.
Zupa z raków była bardzo kremowa (co nie do końca przypadło do gustu Widelcowi) i, dziwnym trafem, nijak nie przypominała potraw z raków, które do tej pory mieliśmy okazję spożywać w Zdybance czy tawernie w Zielonkach. Bliżej jej było w smaku do krewetek, ale kelner zapewnił nas, że przygotowywana jest ona na wywarze z ryb i raków. NIe zachwyciła nas, tak jak i tatar, który można zamówić już wymieszany bądź wymieszać do samemu. Nasz przyjaciel zamówił go w wersji „zrób to sam”, aby kontrolować jego smak. Mięso było świeżutkie i bardzo delikatne, zabrakło jednak zdecydowanych dodatków i mimo pomocy pieprzniczki, danie pozostało trochę nijakie. A szkoda, bo z takiego mięsa mógłby powstać tatar wybitny.Jako danie główne panowie zamówili policzki wołowe z demi-glace i purée truflowym. Pochwalili mięso, skrytykowali małą ilość sosu i truflowe purée, które, ich zdaniem, nie do końca pasowało do policzków. Znów nie dało się uniknąć porównań ze Zdybanką i tamtejszymi policzkami, które panom smakują zdecydowanie najbardziej. Ale tak ogólnie to byli zadowoleni. I zrozum tu mężczyznę! 😉
Mimo iż porcja policzków była dość solidna, panom starczyło jeszcze miejsca na desery: ciasto czekoladowe z solonym sosem karmelowym i bitą śmietaną (22 PLN) i miodownik małopolski (19 PLN). Co tu dużo mówić, desery nas nie zachwyciły i, o ile na obiad chętnie byśmy wrócili, to ciastko wolelibyśmy zjeść gdzie indziej.
Dwudaniowa kolacja dla trzech osób z napojami: 280 PLN. Stosunek jakości do ceny bardzo dobry, ale raczej na specjalne okazje niż weekendowe obiady.
Miodova, ul. Szeroka 3,Kraków
ww
lut 11, 2015 @ 22:47:07
byliśmy dzisiaj – tatar bardzo dobry, placki ziemniaczane świetne, sałatka nieszczegolna, obsługa i wnętrze na piątkę 🙂