Na bezrybiu i rak ryba czyli Tawerna Rybna Skipper w Zielonkach
Nad tym, że Kraków nie ma dostępu do morza, ubolewamy chyba od zawsze. Dlatego każda rybna atrakcja w okolicy niesłychanie nas cieszy. Widelec ma to szczęście, że pracuje w okolicach placu Imbramowskiego i może często raczyć się rybkami z Marlina na obiad. Ja niestety, w Business Parku, wybór mam znacznie mniejszy i dość nieciekawy (za wyjątkiem domowych obiadów z Cafe Racer, które ratują honor Zabierzowa), dlatego niecierpliwie poluję na każdą wycieczkę do jakiegoś rybnego królestwa.Tym razem znów z pomocą przyszli nieocenieni członkowie grupy Krakowskie Wieści Spożywcze na Facebooku, którzy polecili tawernę rybną Skipper w Zielonkach. Nie mogłam uwierzyć, że przez tak długi czas nie miałam świadomości istnienia tego miejsca. I już niecałe dwie godziny po przeczytanie wiadomości na Facebook’u (dzięki jednej wspaniałej mieszkance Zabierzowa) byłam na miejscu.
Lokal wystrój ma dość prosty, przypomina trochę nadmorskie smażalnie. A że tego dnia słońce trochę przygrzewało, to poczułyśmy się jak na wakacjach nad Bałtykiem. W karcie same przysmaki: zupy, owoce morza, ryby grillowane i smażone. Ja rzuciłam się na rzeczy, które mam okazje jadać rzadko (czytaj: nigdy): zupę rakową z krewetkami (20 PLN) i przegrzebki z patelni (39 PLN). Mieszkanka Zabierzowa była ostrożniejsza i zdecydowała się na smażonego łupacza (22 PLN) z frytkami (6 PLN) i surówką z kiszonej kapusty (5 PLN). I tak było wiadomo, że będziemy sobie wyjadać z talerzy.
Jak sami widzicie: tanio nie jest. Ale warto, bo wszystkie produkty są najwyższej jakości a i smaczne przy tym. Zupy z raków nigdy nie jadłam, więc nie ma porównania, ale ta z Zielonek była naprawdę przepyszna. Co do przegrzebków, to sos maślano-czosnkowy trochę przytłumił ich smak. Były sprężyste, bardzo delikatne, ale w pamięci pozostał nam głownie smak sosu. No i jeszcze łupacz: porządna porcja idealnie usmażonej ryby. Frytki z mrożonki, ale za to surówka z kiszonej kapusty pierwsza klasa.
Co tu dużo mówić: będę do Zielonek jeździć, kiedy tylko nadarzy się okazja. Pozostały mi jeszcze do spróbowania krewetki, ryby, mule, ośmiorniczki, kalmary, zupy i tajemnicze kamaboko. I coś mi podpowiada, że wszystko będzie pyszne. Do odwiedzin w tawernie zachęcam i Was. Tylko lepiej darujcie sobie wizytę w niedzielę, bo podobno ciężko tam wtedy szpilkę wcisnąć.
Wyborny morski obiad dla dwóch osób: 102 PLN.
Tawerna rybna Skipper, ul.Krakowskie Przedmieście 116a/7, Zielonki.
Roman
cze 20, 2014 @ 09:16:23
Byliśmy, próbowaliśmy i śmiało możemy polecić krewetki smażone na maśle. Były rewelacyjne. Natomiast zdecydowanie odradzamy ośmiorniczki, które były zbyt długo grillowane, a przez to gumiaste i zbyt wysuszone, poza tym cena za nie jest nieprzystająca do wielkości porcji. Ogólnie tak krewetki jak i ośmiorniczki traktować należy raczej w kategoriach przystawki niż dania głównego. Tawerna zasadniczo godna polecenia, ale mimo pysznych krewetek ceny pozostawia pewien niesmak i brak chęci powrotu.
Vrai
sie 10, 2015 @ 15:39:31
Bylem tam wczoraj ze znajomymi. Dziś niestety musiałem wziąć urlop gdyż podobnie jak i znajomi, bardzo zle sie czułem po zjedzonych tam potrawach. Jadłem halibuta dziwnie grillowanego gdyż ociekał starym tłuszczem i był wstrętny w smaku, beznadziejnie przyrządzona i bardzo droga, jak na porcje, ośmiorniczkę oraz przegrzebki. Ogólnie rzecz biorąc drogo i niesmacznie. Do tego niemiła obsługa i spodnie zniszczone żywica z ławki. Nie polecam i sam już tam nie wrócę.