Gdzieżeś ty bywał (czarny) baranie czyli Kebab Sphinx (zamknięte)
Pewnie niektórzy, czytając tytuł dzisiejszego wpisu, złapią się za głowę. Ale mogło być o burgerach więc będzie i o kebabie, którego Widelec jest wielkim miłośnikiem. Dla mnie, w Polsce kebaby dzielą się na te zjadliwe i na te niejadalne. I najchętniej spożywam je w środku nocy biorąc „gryza” (no może dwa..) od Widelca. Co innego, jeśli w środku nocy trafimy na Kupa 10, gdzie stoi niezapomniana zielona ciężarówka… Ale o SSF już było nie raz, więc wróćmy do kebaba.Znajomy poinformował, że pod Jubilatem, tuż obok obleganego, z niewiadomych mi powodów (Widelec twierdzi, że to dlatego, że tylko to jest otwarte w nocy), kebaba „U Szwagra” otworzyła się nowa budka z kebabem i że mają baraninę. Widelcowi zaświeciły się oczy i już wiedziałam, że koniecznie musimy tej baraniny spróbować. Co tu kryć, kebaba z baraniną, w Polsce, a co dopiero w Krakowie, uświadczyć ciężko.
Okazja nadarzyła się całkiem szybko. Kiedy Widelec odsypiał trudy weekendowej hulanki, ja wybrałam się na zakupy do nieocenionego Jubilata (można tam znaleźć prawdziwe skarby jak mąka migdałowa czy mąka z ciecierzycy) z zamiarem zakupu kebaba na wynos. Za radą polecającego, spojrzałam panom w budce głęboko w oczy i zapytałam czy aby na pewno mają baraninę. Mieli. Zamówiłam więc dwa kebaby w bułce (10 PLN każdy): jeden wołowy a jeden z baranem . Dla porównania.
Wrażenia? Kebab jak kebab. Szału nie ma. Wołowina mocno wysuszona. Momentami aż spalona. Baranina zdecydowanie lepsza, i bardziej soczysta, i smaczniejsza. Ale dla mnie to ciągle tylko bułka z mięsem i warzywami, miejscami ostra, miejscami łagodna. Nic specjalnego. Zdaniem Widelca smakowało jak dobry kebab w Polsce. Jeśli macie ochotę na baraninę i lubicie kebaby, spróbujcie sami.
Kebab dla dwóch osób (pół dla mnie, półtora dla Widelca): 20 PLN.
Kebab Sphinx, ul. Zwierzyniecka (koło Jubilata), Kraków.
AKTUALIZACJA: Lokal został przejęty przez Kebab u Szwagra