Deszczowy debiut czyli Zacny Burger Milordzie
Mijają miesiące, a w Krakowie moda na burgery nie przemija. Jak grzyby po deszczu pojawiają się nowe food trucki serwujące kanapki z wołowiną i nie tylko. Szczerze przyznam, ze jesteśmy już trochę tą modą zmęczeni i z radością przyjęlibyśmy informację o otwarciu baru serwującego, na przykład, kuchnię kubańską (film Chef zrobił nam dużego smaka na kubański street food). Bo kiedy mamy ochotę na burgera, to i tak najczęściej kierujemy się na Kupa 10, bo tam nam smakuję i trochę już nam brakuje entuzjazmu na ciągłe odkrywanie (nie zawsze udanych) burgerowych nowości.
Dlatego też zapewne nie zdecydowalibyśmy się na wizytę w nowym food trucku przy Norymberskiej. Gdyby nie jego nazwa. Budziła skojarzenia z pewnym znajomym Milordem i zachęciła nas do odwiedzin. A własciwie tylko mnie, bo Widelec cierpiał w domu rozłożony chorobą. Ale na wiadomość, że na podwieczorek dostanie burgera trochę mu się poprawiło.
Pogoda na odwiedzenia food trucka i zakup burgerów na wynos była fatalna. Lało jak z cebra, a parasol został w biurze. Ale słowo się rzekło, więc nie zważając na fakt, że z powodzeniem mogłabym wziąć udział w konkursie na miss mokrego podkoszulka, udałam się po burgery. Kiedy cała przemoczona dotarłam do ciężarówki zlokalizowanej na parkingu przed Kauflandem, humor poprawiły mi trzy rzeczy: przemiła i wesoła obsługa, uśmiechnięte twarz dwóch kobiet wcinających burger i informacja o zniżce obowiązującej w dniu otwarcia. Bo ceny w nowym food trucku są dość wysokie, zwłaszcza biorąc pod uwagę lokalizację ciężarówki i wielkość burgerów. Ale spróbować ich warto.
W strugach deszczu udało mi się dotrzeć do domu i dostarczyć burgery w praktycznie nienaruszonym stanie. Widelec wybrał dla siebie burgera BBQ (23 PLN), więc mi trafił się Guaca burger (23 PLN). Na początek spróbowałam kawałek burgera od Widelca. I to był błąd! Nie dlatego, że burger był niedobry, wprost przeciwnie: był pyszny, ale po intensywnym w smaku sosie barbecue, mój guaca burger wydawała mi się z początku nijaki. Ale tylko przez chwilę, im dłużej go jadłam tym bardziej mi smakował. Przypadło mi do gustu i dość pikantne guacamole, i chrupiąca bułeczka, i wychwalany przez właścicieli sos pomidorowy. Co do mięsa, to można było przyprawić je odważniej, ale w połączeniu z pozostałymi składnikami, nie wypadało źle.
Widelec był ze swojego burgera równie zadowolony. Zgodnie stwierdziliśmy, ze ta próba była zdecydowanie pozytywna, bo milordowe burgery są naprawdę zacne zarówno jeśli chodzi o smak, jak i jakość produktów. Zdecydowanie do powtórzenia!
Dwie osoby spędziły smacznie czas za trochę ponad 40 PLN (zniżka z okazji otwarcia).
Zacny Burger Milordzie, ul. Norymberska 1 (parking przed Kauflandem), Kraków
sie 24, 2015 @ 10:01:17
Okropne frytki, sosy podobnie -bbq i czosnkowy. Śpiąca królewna (nie wiem, może była wczorajsza), która mnie obsługiwała 'skubnęłą’ moją porcję frytek zanim mi je podała – mega profesjonalne.
lut 07, 2016 @ 15:00:39
Burgery pyszne – obsługa fatalna. Gburowata, milcząca, zniechęcona
Nie jestem wymagającym klientem ale dobrze byłoby zostać wcześniej poinformowanym, że w burgerze którego tytułowym składnikiem jest bazylia – wyjątkowo bazylii nie będzie, a zastąpi ją rukola, której przecież mogę nie chcieć w swojej kanapce.
Wszystkie słowa od obsługującego nas chłopaka zawarły się w podaniu kwoty do zapłaty.