Czosnek i suszone pomidory czyli Luigi 1930 (zamknięte)
W ostatnie weekend zdecydowaliśmy się przetestować kolejne miejsce honorujące kartę LOOKMap. Wybór padł na stosunkowo nową kawiarnię o dziwnej nazwie „Luigi 1930„. Jak się później okazało, nazwa ta pochodzi od mieszanki kawy, bo też kawą to miejsce się szczyci. Oprócz tego Luigi oferuje makarony „kuszących sosach” i „osładza życie deserami”. Chyba znacie już nasze zdanie na tematach takich akrobacji językowych. Mimo to zaryzykowaliśmy, bo mieliśmy ochotę na „apetyczne ciabatty”.
Pora była już obiadowa, ale dla nas miał być to pierwszy posiłek tego dnia. Jako że oferta śniadaniowa w Luigi nas nie zachwyciła (jajecznica solo, kiełbaski drobiowe) postanowiliśmy zostać przy kanapkach. Dla mnie ciabatta z szynką parmeńską, rukolą i mozzarellą (14 PLN), a dla Widelca kanapka na ciepło z grillowanym kurczakiem (12 PLN). Do tego cappuccino (8 PLN) i grande cappuccino(10 PLN), cola zero (bo tylko taka była – 5 PLN) i świeżo wyciskany sok z pomarańczy (9 PLN).
Napoje dostaliśmy dość szybko natomiast na kanapki przyszło nam trochę poczekać. Mieliśmy więc czas by rozejrzeć się po wnętrzu kawiarni. Dużo się zmieniło od kiedy wyniosły się stąd Cudowne Lata (te pierwsze). Wnętrze jest dużo jaśniejsze, bar przeniesiony został do drugiej sali a drewniane stoliki i krzesła zastąpiły kanapy i plastikowe przezroczyste krzesła. Nazwa (sponsora?) jest wszechobecna na ścianach, suficie i oczywiście na porcelanie.
Kanapki podane z sosami (w obu przypadkach czosnkowy) w dość sporych miseczkach. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł zużyć taką ilość sosu do kanapki więc albo to zwykłe marnotrawstwo albo … Wolimy nad tym zbyt długo nie myśleć. Moja ciabatta była ogromna i apetyczna. Niestety nie doczytałam, że oprócz sera, szynki i rukoli znajdę w niej jeszcze pesto i suszone pomidory. Te intensywne w smaku dodatki sprawiły, szynki i rukoli (podgrzanej) nie czułam praktycznie wcale, a ser rozpoznawałam głownie po ciągnącej konsystencji. Przed zjedzeniem drugiej połówki pozbyłam się ze środka pomidorów i udało mi się wyczuć szynkę. Sos czosnkowy przeznaczony był raczej dla wielbicieli mocnych wrażeń i nie polecam konsumować go do śniadania, zwłaszcza jeśli planujecie w tym dniu kontakty z innymi ludźmi. Możecie porazić ich swym oddechem.
Wybór Widelca był zdecydowanie lepszy. Jego kanapka była zdecydowanie lżejsza i można było rozróżnić smak kurczaka, cebuli i pomidora. Całkiem przyzwoita, o ile nie zanurzyło się jej w czosnkowym sosie, który zabijał jakikolwiek inny smak. Co do kawy, która miała być najlepsza w Krakowie (tak reklamuje się Luigi na swej stronie internetowej), to nie wyróżniała się specjalnie od kaw serwowanych w innych lokalach nie szczycących się tym napojem.
Z kartą LOOKMap dostaliśmy 50% zniżki na dania czyli kanapki. Zamiast za dwie, zapłaciliśmy za jedną. Zniżka nie obejmuje napojów więc te były już pełnopłatne. Jeśli chodzi o podsumowanie wrażeń z konsumpcji, to w tej okolicy jest już miejsce (Coffee Club), które oferuje znacznie smaczniejsze i lepiej skomponowane kanapki. I kawa nam też tam bardziej smakowała.
Obfite śniadanie (brunch, lunch?) z napojami: 45 PLN (po zniżce).
Luigi 1930, ul. Karmelicka 43a, Kraków.