Dawno nie pisaliśmy o książkach, choć moja kulinarna biblioteczka znacząco się powiększyła w ostatnich miesiącach. Tym razem jednak w moje ręce trafiła książka szczególna: egzemplarz recenzencki wydawnictwa zawierającego przepisy finalistów konkursu BlogerChef, w tym również blogerów z Krakowa.
„Białe Trufle” to nie tylko opowieść o wybitnym kucharzu jakim był Auguste Escoffier. To gra smaków i uczuć, ukazująca miłość do gotowania i sztuki tworzenia posiłków. I to nie byle jakich posiłków, bo Escoffiera nie interesowała pospolita cuisine bourgeoise. To opowieść pełna trufli, homarów, foie gras i szampana Moët.
Ale w głowie i tak głownie pozostały mi składniki aligot: ziemniaki King Edward, czosnek, masło, ser Cantal i pieprz.
To książka, której na pewno nie należy czytać będąc głodnym. A najlepiej po jej lekturze udać się do jakiejś francuskiej restauracji i spróbować jednego, choćby najprostszego z opisanych w niej dań. Albo po prostu odłożyć jej lekturę na pobyt we Francji. A może wystarczy przyrządzić aligot?
Tak się jakoś składa, że wszystkie książki związane z kuchnią i gotowaniem, które ostatnio trafiają w moje ręce łączą się z Francją. Właśnie skończyłam „Słodkie życie w Paryżu” Davida Lebovitza a na półce już czekają „Białe Trufle”.
Już nie pamiętam jak to się stało, że zakochałam się w kiszonych cytrynach. W Maroku jedliśmy dużo różnych rzeczy, ale kiszonych cytryn raczej nie. Nie wiem więc dlaczego pewnego dnia postanowiłam zakisić cytryny. Pamiętam jednak, że po 4 tygodniach, gdy były już gotowe i zrobiłam pierwszy „tajine aux citrons confits” wiedziałam że odtąd cytryny będę kisić regularnie.
Po książkę Marka Brzezińskiego „Kulisy Kulinarnej Akademii” sięgnęłam z wielkim zainteresowaniem. Po tym jak Julia Child uchyliła w swojej książce rąbka tajemnicy na temat zwyczajów i metod jakie panują w tej instytucji, bardzo byłam ciekawa dalszych informacji na temat paryskiej Akademii Kulinarnej Le Cordon Bleu. I to tej współczesnej, bo Marek Brzeziński, dziennikarz radiowej Trójki i reporter Angory, swoją przygodę z Le Cordon Bleu rozpoczął w roku 2010, po zamknięciu polskiej redakcji w Radio France Internationale.
W ostatnim czasie na rynku pojawiły się dwa nowe magazyny kulinarne: Smak i KUKBUK. Wydrukowanemu na matowym papierze „Magazynowi SMAK” jeszcze nie udało się mnie skusić. Może jeszcze przyjdzie na niego pora. Na KUKBUK też spoglądałam niepewnie: to grube wydawnictwo, nieporęczne do czytania i używania w kuchni. KUKBUK reklamuje się jako elegancki magazyn i taki właśnie jest: zawiera dużo pięknych fotografii a stylizacje potraw są bardzo dopracowane. Ale czy jest w nim coś interesującego poza zdjęciami?