Dzisiaj będzie o trzech miejscach, które pozornie nic nie łączy, a jednak ułożyły mi się w jeden wpis. O dwóch z nich wspominałam już na Facebooku, ale nigdy nie pojawiły się na blogu. Dwa z nich, to miejsca nowe. Dwa serwują pitę i falafel, ale też dwa nadają się dla mięsożerców. Dwa mają stałą lokalizacje i w dwóch jedzenie przygotowują obcokrajowcy. Więc jak widzicie coś mają jednak ze sobą wspólnego. Jako, ze muszę je jakoś ułożyć to potraktujemy je chronologicznie. Zaczniemy od najstarszego.
Ani się obejrzeliśmy, a czerwiec już za nami. Wkraczamy w sezon ogórkowy, co w temacie kulinariów przekłada się na większą dostępność ogórków i imprez plenerowych i, na szczęście, wcale nie oznacza posuchy i zwolnienia tempa. W ten weekend powracają targi śniadaniowe w ramach Pikniku Krakowskiego, a przed nami też kolejne otwarcia w kompleksie Tytano przy Dolnych Młynów. Wielbicieli street foodu zachęci oferta Bezogródka, bo w drugi weekend lipca do Krakowa powróci Żarcie na Kółkach. Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami kulinarnej oferty pierwszej połowy lipca oraz listą już otwartych i czekających na otwarcie nowych lokali gastronomicznych.
Spośród wielu ciekawych winno-kulinarnych duetów Riesling i szparagi stanowią dla mnie zestaw niemalże perfekcyjny. Prostota szparagów i harmonia Rieslingów sprawiają, że bez zbędnych dodatków można ich smakować jako danie niezwykle wykwintne. A kiedy za przyrządzanie tych pierwszych bierze się szef kuchni Klimatów Południa a za dobór tych drugich jeden z najlepszych znawców wina niemieckiego– sukces gwarantowany.
Do Krymu zrobiłam dwukrotne podejście. Najpierw na obiad wybrałam się sama. Nie było źle więc kolejnym razem zabrałam tez Widelca. Po pierwszej wizycie miałam mieszane uczucia, ale czułam też niedosyt, no bo ile może zjeść jedna (nawet bardzo głodna) osoba. Po drugiej wizycie, wiedziałam, że warto, choć najlepsze kąski trafiły się Widelcowi.
Tak jak obiecywałam w poprzednim podsumowaniu, druga połowa czerwca będzie dużo bardziej gorąca. I nie mam tutaj (tylko) na myśli temperatury za oknem, a raczej ilość wydarzeń i nowych lokali, które będziecie mogli już w czerwcu odwiedzić. Powoli rusza Tytano, jeśli jednak chodzi o to przedsięwzięcie, to tylko przedsmak tego co będzie się działo w kolejnych miesiącach. Przed nami dwa festiwale food trucków i szereg imprez o piknikowych charakterze, w tym te najbardziej znane czyli Najedzeni Fest (mała i duża edycja) oraz Art & Food Bazar. Zapraszam do lektury, bo każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie.
O tym przybytku wspominałam już kilkakrotnie na Facebooku, ale zdecydowanie zasłużyli sobie również na miejsce na blogu i na naszej mapie. Mowa o Pizza Muffin Truck, prawdziwiej perełce na gastronomicznej mapie Ruczaju, a zwłaszcza w okolicach kompleksu biurowego przy pętli Czerwone Maki. Zanim pojawili na trawniku przed biblioteką przy Chmieleńcu, stacjonowały już tam dwie ekipy oferujące propozycje na szybki lunch: Hindus Indian Food, któremu nie udało się dotąd podbić mojego serca (żołądka) oraz Ziemniaczki krakowskie (vel Ziemniaczki na Kazimierzu vel Potato Factory). Jeszcze przed nimi były tam niespecjalnie dobre burgery. Jednak dopiero pojawienie się ciężarówki z pizzą sprawiło, że chce mi się zjeść lunch w plenerze, tuż przy torach tramwajowych i wcale ruchliwej ulicy.
Początek czerwca zapowiada się spokojnie, większe wydarzenia kulinarne będą miały miejsce w drugiej połowie miesiąca. Jest więc czas na wycieczki rowerowe i odwiedzanie starszych i tych nowszych food truck parków oraz lokali dysponujących ogródkami, w których tak przyjemnie spędza się ciepłe wiosenne wieczory. Do tych ostatnich dołączyło właśnie dziś Pino Garden, nowy lokal właścicieli Pino z placu Szczepańskiego. Więcej o nowościach w krakowskiej gastronomii przeczytacie w tekście poniżej.
Kiedy wśród pięciu miejsc polecanych na lunch w Krakowie wymieniliśmy restaurację hotelu Hilton Garden Inn Krakow Airport, kilka osób zżymało się, że to nie Kraków, i co to w ogóle za pomysł, żeby wysyłać kogoś na lunch na lotnisko. Tymczasem, po ostatniej kolacji degustacyjnej, w której mieliśmy przyjemność uczestniczyć tydzień temu, jesteśmy jeszcze bardziej przekonani, że to restauracja godna polecenia nie tylko na lunch, ale i na kolację. Tym bardziej, że od centrum miasta dzieli ją tylko kilkanaście minut podróży pociągiem. Propozycje dań w wiosennej karcie, przygotowanej przez szefa kuchni, Miłosza Kowalskiego z zespołem, pełne są niecodziennych połączeń i często zaskakują formą podania nie tylko całej potrawy, ale i poszczególnych składników. Tak jak i podczas poprzedniej kolacji, nie raz zaskoczeni byliśmy smakiem i mieliśmy problem z rozpoznaniem wszystkich składników danej potrawy, sprytnie przebranych w niecodzienne kolory i formy. Wierzymy, że szef kuchni jeszcze niejednym nas zaskoczy, a tymczasem zapraszamy Was do obejrzenia galerii zdjęć z kolacji.
Aperitif: Truskawki, szparagi z crudo i serem pecorino z truflą.
Raz na jakiś czas ogarnia nas śniadaniowa gorączka i polujemy wtedy na nowe ciekawe lokale mające w swojej ofercie zestawy śniadaniowe. Preferowane są oczywiście miejsca, gdzie śniadania można zjeść przez cały dzień, bo w weekendy czasem ciężko zebrać się z łóżka przed południem. A jeśłi już wstajemy wcześniej, to dlatego, że mamy coś na ten dzień zaplanowane do zrobienia i wtedy zazwyczaj śniadanie jemy w domu (bo szybciej, a i tak już jesteśmy spóźnieni. Znacie to? ;-)). Niestety, wciąż większość lokali kończy serwowanie oferty śniadaniowej za wcześnie. Inaczej jest w niedawno otwartej kawiarni Mo-ja Cafe przy Starowiślnej, w której śniadania serwowane są przez cały dzień. Do drugiego z opisywanych dziś miejsc, czyli zlokalizowanego przy Rakowickiej (na wysokości Uniwersytetu Ekonomicznego) Blossom, na śniadanie musicie udać się, niestety, przed południem. Ja ledwie zdążyłam i, dzięki miłemu panu zza baru, rzutem na taśmę zamówiłam śniadanie o 11:58.
W dzisiejszym podsumowaniu, znacznie więcej o tym co będzie, niż o tym co było. W kalendarzu przybywa imprez plenerowych, będzie też sporo warsztatów i degustacji. Coś ciekawego znajdą dla siebie z pewnością fani rieslinga, ale i miłośnicy innych szczepów nie będą poszkodowani.