Kiedy za oknem mróz i śnieg, a w dodatku dopadł mnie taki katar, że szkoda gdzieś iść jeść, bo smaku w ogóle nie czuję, przyszedł czas na drugą część relacji z wakacji. Tym razem będzie o słonecznej Hiszpanii. (więcej…)
Właśnie wróciliśmy z Foodstcku, gdzie tradycyjnie spożyłam śniadanie, obiad i kolację (Widelec jakimś cudem ma jeszcze miejsce na obiad u mamy) i spieszymy Wam donieśc co tam słychać. Hasłem przewodnim dziewiątej edycji festiwalu są dania rozgrzewające, bo to w końcu zima. Na szczęście pogoda dopisała i potrzeba rozgrzania nie była, aż tak silna. Dzięki dodatniej temperaturze, z zakupionymi posiłkami można było udać się na zewnątrz i zjeść w nieco luźniejszej atmosferze. Bo w sali głównej panował jak zawsze tłok. Choć szpilkę dałoby się jeszcze wcisnąć. (więcej…)
Gdzie Ty mnie prowadzisz? – dociekał Widelec. Na Floriańską? Tam jedzą turyści. – narzekał. Ale szedł grzecznie za mną, bo wiedział, że jakiś powód ku temu musi być, że zabieram go na kolację w tak niezwyczajne dla nas miejsce. Wchodzimy w bramę, w której mieści się sklep z sukniami ślubnymi, a w okienku sprzedają kebab. Będziemy jeść kebab? – z niedowierzaniem dopytuje Widelec. Nie dostrzega małego szyldu oznajmiającego, że właśnie w tej bramie mieści się pierwszy prawdziwie bałkański bar w Krakowie. (więcej…)
Relacje z wakacji postanowiłam rozpocząć od podsumowania naszej wizyty w Bergamo, a właściwie dwóch wizyt, bo Bergamo odwiedziliśmy zarówno w drodze do Hiszpanii jak i w drodze powrotnej. Kiedy pierwszy raz przylecieliśmy do Bergamo i zostawiliśmy rzeczy w apartamencie, pora okazała się być już kompletnie nie-obiadowa. Przynajmniej dla Włochów. Dlatego jedynym ratunkiem była pizza na wagę w Il Fornaio przy via Colleoni. Wybraliśmy wersje z karczochami i szynką oraz kiełbasą, grzybami i wędzonym serem. Jak na pizzę cięta nożyczkami była całkiem niezła, ale raczej dla, takich jak Widelec, wielbicieli grubego, puchatego ciasta. Za 80 dkg pizzy zapłaciliśmy jakieś 10 euro. (więcej…)
Jako, że od pewnego czasu pracuję w biurowcu przy pętli na Czerwonych Makach, nadarzyła się w końcu okazja aby odwiedzić zlokalizowany w tej okolicy food truck Tarantiro Slow Food Burger. Jako, że Widelec pracuje w zupełnie innej części Krakowa, do testowania burgerów zaprosiłam kolegę z pracy, tak aby móc Wam przedstawić opinię o ich burgerach zarówno z męskiego, jak i żeńskiego punktu widzenia. (więcej…)
Z racji cały czas trwającego w naszym mieszkaniu remontu, zdarza się, że o 8.30 w weekend mamy nagle 2 wolne godziny. Spać już nie ma sensu (Widelec powiedziałby pewnie co innego), tym bardziej, że znajdujemy się właśnie w centrum miasta. Jest to za to wręcz idealna pora na śniadanie!Idealna prawie, bo niestety niewiele lokali w naszym mieście serwuje śniadania już od godziny 8.00. Na szczęście jest Targ Śniadaniowy (w soboty w Parku Krakowskim, w niedzielę Parku Ratuszowym w Nowej Hucie.Gdy nadejdą chłody będą się przeprowadzać pod dach). O Targu Śniadaniowym, w ów słoneczny sierpniowy weekend, zapomnieliśmy i udaliśmy się w poszukiwaniu śniadania na Kazimierz.(więcej…)
Jeszcze dziś do 20, pod Forum Przestrzenie, macie szansę wziąć udział w Forum Food Camp i spróbować jedzenia w jednym z ponad 30 food trucków, które zjechały do Krakowa z całej Polski. Pełną listę wystawców znajdziecie na stronie wydarzenia na Facebooku. Możecie wybierać między burgerami, kanapkami z rożnymi częściami wieprza, kiełbaskami, zapiekankami, burrito, taco, makaronami i pewnie jeszcze innymi przysmakami, których przy tym dobrobycie jedzenia nie zanotowaliśmy.
Po przeczytaniu poprzedniego wpisu, kompletnie wbrew temu co napisałam, Widelec nabrał ochoty na burgera. Niestety była to niedziela więc na SSF nie było szans. Wybraliśmy się więc na skwer Judah, czyli ni to parking, ni to plac u zbiegu ulic Wawrzyńca i Wąskiej, gdzie od pewnego czasu rozkwitają kolejne inicjatywy gastronomiczne. Po Frytkach Belgijskich i Shake & Bake, pojawiły się Boogie Truck i Andrus Food Truck, a także, serwujące kebaby i tortille, Bistro Gusto. Już wkrótce na skwer Judah ma też zawitać prawdziwa perełka, jeśli chodzi o zmotoryzowaną gastronomię, a mianowicie Big Red Bustaurant. Ich menu ma się opierać na świeżej rybie i grillowanych warzywach, ale obiecują też steki i grillowanie przez całą noc. Nie możemy się doczekać!(więcej…)
Mijają miesiące, a w Krakowie moda na burgery nie przemija. Jak grzyby po deszczu pojawiają się nowe food trucki serwujące kanapki z wołowiną i nie tylko. Szczerze przyznam, ze jesteśmy już trochę tą modą zmęczeni i z radością przyjęlibyśmy informację o otwarciu baru serwującego, na przykład, kuchnię kubańską (film Chef zrobił nam dużego smaka na kubański street food). Bo kiedy mamy ochotę na burgera, to i tak najczęściej kierujemy się na Kupa 10, bo tam nam smakuję i trochę już nam brakuje entuzjazmu na ciągłe odkrywanie (nie zawsze udanych) burgerowych nowości.
W ostatnim czasie, z racji przeprowadzanego w mieszkaniu remontu, podróżujemy często w okolice ulicy Rusznikarskiej. Podczas jednej z takich wizyt byliśmy strasznie już głodni, dlatego z radością przyjęliśmy obecność w tej okolicy jadłodajni u Bociana. Zerknęłam szybo co o tym miejscu piszą na Gastronautach i postanowiliśmy spróbować.(więcej…)