Przechwałki na wyrost czyli Gąska
Wiadomość o tym, że idziemy do restauracji z kuchnią polską, Widelec przyjął z wielkim entuzjazmem. Wreszcie koniec wydziwiania – powiedział. Zjemy dziś coś tradycyjnego. Musicie jednak wiedzieć, ze tradycyjnie znaczy tyle co schabowy z kością. 😉 I nawet zamówienie placków ziemniaczanych to „wydziwianie”. Nie chcę wiedzieć, co by powiedział jak bym zamówiła prażuchy. A tymi ostatnimi, tak jak i potrawami z gęsiny, nowo otwarta restauracja Gąska przy Limanowskiego się szczyci. Na pewno zresztą znacie to miejsce. Była tu już kuchnia grecka, chińska. Wreszcie nadszedł czas na polską.
Wystrój, bardziej niż z Polską wsią, kojarzy się z Prowansją i pewnym skandynawskim sklepem meblowym. Ale efekt rustykalny został osiągnięty. Jest jasno i schludnie, zwłaszcza w pierwszej sali, dlatego osoby szukające intymności powinny udać się do sali drugiej, gdzie światła jest trochę mniej. Mniej jest też wyczuwalny zapach kuchni, bo że w Gąsce się smaży placki ziemniaczane i schabowe, to wiadomo od progu. Do kotleta przygrywa nam muzyka z radia Pogoda, która byłaby miła dla ucha gdyby odbiornik nie miał ewidentnego problemu z anteną.
Karta jest dość uboga jeśli chodzi o napoje. Brak w niej wina czy choćby zielonej herbaty. No, ale przecież przyszliśmy tu jeść! Zamawiamy po zupie: pomidorową z lanym ciastem (10,90 PLN) i bulion z gęsi (7,90 PLN). Widelec ma jeszcze ochotę na pasztet z gęsi (14,90 PLN) na przystawkę. Drugie dania to oczywiście kotlet ze schabu z kością (23,90 PLN) i, wspomniane już, placki ziemniaczane z cebulą (dostępne są tez z czosnkiem, cukinią itp) z boczniakami i sosem jogurtowo-paprykowym (26,90 PLN). Do placków podają też inne dodatki, takie jak śmietana czy gulasz wołowy. Wszystkich niestety nie pomnę, a menu Gąski, tak jak i cała ich strona www zniknęło ostatnio z Internetu. Czy spowodowane było to faktem, że pozycja: „jajko podszeptowe” budziła ogólne rozbawienie u odwiedzających stronę? Brak porządnej korekty językowej jadłospisu i materiałów reklamowych jest zresztą zmorą nie tylko krakowskich restauracji.
Na początek dostaliśmy czekadełko czyli gęsi smalec, bułkę z makiem i ogórki. Zapowiadało się nieźle, i dobrze, że zaraz na stół wjechał pasztet, bo smalcu dużo nie było (w końcu to czekadełko), a my byliśmy bardzo głodni. Pasztet również przypadł nam do gustu, bo był mocno podrobowy i dobrze komponował się z chrupiącym obwarzankiem. Konfitura z cebuli była, jak na mój gust, za słodka, choć Widelec powie Wam co innego. Całkowitym nieporozumieniem na talerzu była natomiast truskawka. Kiedy widzę truskawkę na talerzu pod koniec października, i to w dodatku nie w deserze, zastanawiam się co szef kuchni chciał nam w ten sposób przekazać? Że tęskni za latem?
Po przystawce, szybko przyniesiono zupy w dość sporych michach, i Widelec już wiedział, że zamówił za dużo. Zwłaszcza, ze zapijał to wszystko Brackim. Wyjątkowo zamówiliśmy na opak: on pomidorową, a ja bulion. I oboje byliśmy ze swoich wyborów zadowoleni. Lekki bulion z gęsi leczył mój zmęczony chorobą organizm. Niestety na dania drugie przyszło już nam poczekać znacznie dłużej. W międzyczasie okazało się, że siedzący przy sąsiednim stoliku mężczyzna nie dojadł placków ziemniaczanych w podobnej konfiguracji jak moja, tłumacząc kelnerce, że po prostu mu nie smakowały. Trochę mnie to zaniepokoiło, no ale przecież na Facebooku napisali, że mają najlepsze placki ziemniaczane w mieście! 😉
Wreszcie nadeszły dania drugie. Skubnęłam tylko schabowego i kapusty, było z nimi wszystko w porządku, i zabrałam się za placki. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest coś z nimi nie tak. Z jednej strony były przyjemnie zarumienione, z drugiej niesamowicie blade i błyszczące od tłuszczu. Poza tym, jak na moje wymagania, były stanowczo za grube, przez co środek placka, zwłaszcza na tych bladszych końcach, był już nie surowy, ale ledwo podgotowany w tłuszczu. Nasze długie oczekiwanie na drugie dania tłumaczone było przez kelnerkę wydłużającym się czasem smażeniem schabowego, więc czy nie można było w tym czasie porządnie usmażyć również placków? Sytuacji nie ratowały niestety dodatki: boczniaki, po doprawieniu solą i pieprzem, były ledwo jadalne. Sos jogurtowo-paprykowy do jedzenia nie nadawał się w ogóle. Jeśli chcecie odtworzyć jego smak, to wsypcie sobie do małego pojemnika z jogurtem opakowanie słodkiej papryki. Będzie Wam zdecydowanie bardziej gorzko niż słodko. Nie muszę chyba dodawać, że placków nie dojadłam.
Najlepszych placków w mieście Gąska nie ma na pewno. Śmiem twierdzić, że były to jedne z gorszych placków ziemniaczanych jakie jadłam, zwłaszcza w połączeniu z zaserwowanymi do nich dodatkami. Inne potrawy zaprezentowały się znacznie lepiej, niż placki, które miały być daniem flagowym tej restauracji. Na razie nie mam ochoty tam wracać próbować jak smakują inne pozycje z karty.
Syta, ale nie do końca satysfakcjonująca obiadokolacja dla dwóch osób: 98,30 PLN.
Restauracja Kuchnia Polska „Gąska”, ul. Limanowskiego 1, Kraków.
piotr
lis 08, 2016 @ 12:58:31
jesli już kuchnia nie potrafi usmażyć placków ziemniaczanych to totalna klapa.
piotr-krakus
gru 20, 2016 @ 20:00:44
witam,byłem dziś z córką na obiedzie w Gąsce i to co zastałem w tym lokalu przyprawiło mnie o mdłości córka zamówiła sobie zupe pomidorową przeecieraną z pomidorów malinowych z lanymi kluskami, oraz oboje zamówiliśmy sobie placki ziemniaczane córka z czosnkiem a ja z cukinią i do tego gulasz wołowy .Zaraz po złożeniu zamówienia dowiedzieliśmy się że niema lanych kluseczek! jak może braknąć lanego ciasta skoro się je robi na bieżąco!!!przypuszczam że był brak checi ,po podaniu zupy pomidorowej okazało się że nie jest ona przecierana lecz blendowana lub z kartonu (wcale bym się nie zdziwił po tym co zobaczyłem póżniej) dodatkowo niezbyt ciepła ale ok,najgorsze nadeszło wraz z plackami trzy podtawowe błedy placki były czarne co świadczy że nie są ścierane na bieżąco ,po drugie były grube i na wpół surowe w środku i po trzecie ociekające tłuszczem OOOOHYDA!!!!jedynie mięso w gulaszu było względne bo gulasz to poprost brązowy rosół ,odradzam każdemu ten lokal a kucharza odyłam do karczmy pod wielką solą w wieliczce na placki po więgiersku moze się czegoś nauczy,na koniec dodam że placki ziemniaczane z gulaszem za 27 złotych i zupa za 11 to też średnia oferta ,zawiedziony klient krakus.
Rafał
lip 05, 2017 @ 07:18:02
Świetna restauracja. Byłem tam z rodziną. Naprawde pyszne jedzenie jest przyrządzane. Posiadają ładny ogródek gdzie można się miło odprężyć. Gęsina jedyne miejsce w Krakowie gdzie można zjeść. Bardzo spokojne miejsce. Miła obsługa klienta.Polecam
Anna Z
lip 07, 2017 @ 22:37:52
Super restauracja. Bardzo mila obsluga. Placki ziemniaczane oraz schabowe wyborne. Dawno tak dobrze nie zjadlam. Polecam kazdemu glodnemu bedacemu w tej okolicy.
Przemek D
lip 09, 2017 @ 12:33:22
Byłem w Krakowie na wycieczce. Gdy przechodziłem obok gąski zobaczyłem spory tłum ludzi. Wszedłem zamówiłem i nie zawiodłem się. Gęsia wątróbka na rukoli z malinami .Polecam to danie jest rewelacyjne .
Wątróbka delikatna a maliny i rukola oddały cały aromat. Na pewno jak będę w Krakowie zawitam znowu do tego lokalu.
GoMagda
lip 16, 2017 @ 10:44:25
Z czystym sumieniem polecam! Pyszne jedzenie, piękne podanie i polski klimat wnętrza dopracowany w najmniejszym szczególe. Ciężko to mówić, ale tak wyśmienitej gęsiny nie robi nawet moja babcia. Dobrze odwiedzić te miejsce latem i zarezerwować miejsce w ogródku, chętnych nie brakuje, a naprawdę warto 🙂
MonikaL
lip 18, 2017 @ 21:25:32
Nie przepadam za gęsiną ale ta przygotowana w restauracji Gąska jest poprostu nie do opisania, chyba tylko słowami „niebo w gębie” 😀
krysiach1
lip 24, 2017 @ 16:23:57
Jestem zadowolony z obsługi jak i konsumowanego posiłku. Restauracja z suuuper żarciem. Górna półka i posiłki ładnie podane i przede wszystkim świeże.
Jan Kowalski
sie 04, 2017 @ 21:15:50
Jadłem w restauracji Gąska i jestem bardzo zadowolony z ich usług. Jedzenie było wyśmienite i w dobrej, przystępnej cenie wartej tego smaku. Byłem w sporej ilości restauracji ale tylko oni mają taką ciepłą i uprzejmą obsługę oraz dobre jedzenie.
Jarema S.
maj 19, 2018 @ 14:20:11
Byłem w tym tygodniu. Trzy razy. Uparłem się na gęsinę. Po smalcu, pasztecie, bulionie i pierogach, moje oskrzela pozbyły się tego, co zalegało w nich od zimy i żadne lekarstwa nie dawały sobie z tym rady. Czyli jedzenie prawdziwe i działa tak, jak mądrość ludowa przewiduje.Smaki czysto niebiańskie, obsługa przemiła, do pasztetu Grechuta, do bulionu Banaszak, do pierogów Geppert. Bosko.
Agnieszka
maj 28, 2018 @ 21:11:48
No to musimy iść jeszcze raz!
Bartek
kwi 24, 2019 @ 10:09:39
Trzeba przyznać, że obsługa jest na poziomie. Miłe, pomocna etc. Jedzenie jak na swoją cenę nie jest aż tak dobre. Porcje duże ale zabijają cholesterolem. Dania wydają się być niedoprawione. Może kucharz miał zły dzień… Nie wiem. Przeszkadza śmiech właścicielki, mętna woda w „oczku wodnym”, mdłe jedzenie- chyba robione pod turystów. Są lepsze restauracje z kuchnią polską.