Rehabilitacja czyli Biała Róża
Pomysł na wizytę w Białej Róży powstał po warsztatach kulinarnych zorganizowanych przez Kobiety i Wino, które odbywały się w ramach Małopolskiej Jesieni Enologicznej. Wyjątkowo, podczas tej kolacji, zjadłam cały deser (choć moje towarzyszki liczyły, że się nimi podzielę), a sarninę z radością wyjadałam z talerzy koleżanek wegetarianek. Po mojej relacji z Białej Róży, Widelca nie trzeba było długo namawiać na wizytę, ale tak jakoś wyszło, że trafiliśmy tam dopiero po trzech miesiącach od pamiętnej kolacji. Dołączyli do nas nasi przyjaciele, którzy mieli szczerą nadzieję, ze tym razem mój wybór lokalu okaże się choć trochę lepszy niż tydzień wcześniej.
Pamiętacie jak ostatnio testowaliśmy serwis Gastrobooking.pl? Tym razem do zarezerwowania stolika użyliśmy mobilnej wersji aplikacji Gastrobooking (dostępnej w wersji na iOS i Androida). Kilka kliknięć i stolik zarezerwowany. Trzeba tylko pamiętać, że rezerwacji musicie dokonać najpóźniej na godzinę przed planowaną wizytą w restauracji (w przypadku wybranych restauracji ten czas może być dłuższy. Możecie to sprawdzić bezpośrednio na karcie restauracji w aplikacji). Aplikacja mobilna oferuje też możliwość wyszukiwania lokali znajdujących się w pobliżu (oczywiście po umożliwieniu jej dostępu do GPS w naszym telefonie) więc jeśli nagle zgłodniejecie, podpowie Wam gdzie zjeść w okolicy. Aplikacja mobilna ma poza tym ten sam zakres funkcjonalności co strona Gastrobooking.pl. Możecie więc podejrzeć menu restauracji i przeczytać jej recenzje pozostawione przez innych użytkowników serwisu. I oczywiście za każdą rezerwację dostajecie punkty, które można potem wymienić na voucher do lokali zarejestrowanych w systemie Gastrobooking.
My nasze vouchery od Gastrobooking postanowiliśmy wykorzystać właśnie w Białej Róży. Wystrój restauracji może Was trochę onieśmielić i na wejściu pożałujecie, że nie założyliście tego dnia marynarki. Jej klientami są chyba głównie goście sąsiadującego hotelu (taka przynajmniej była nasza obserwacja podczas tej wizyty), a szkoda, bo to jedna z ciekawszych restauracji w naszym mieście. Oczywiście jeśli chodzi o doznania kulinarne. W karcie znajdziecie „najlepsze małopolskie produkty w nowoczesnej aranżacji”. To cytat ze strony internetowej Białej Róży, ale znajduje on jak najbardziej swoje potwierdzenie w daniach, których mieliśmy okazję spróbować tego wieczoru.
Na początek poczęstunek – pasztet w posypce z orzechów. I od razu zamieszanie, bo nasza przyjaciółka jest na orzechy uczulona, a jej partner, w ramach noworocznych postanowień, nie je mięsa. Nie stanowiło to jednak problemu dla obsługi Białej Róży i, po krótkiej chwili, nasi towarzysze dostali specjalnie dla nich skomponowane dania. Z przystawkami poszło już gładko, choć wybór nie było łatwy, bo chcieliśmy spróbować praktycznie wszystkiego. Ja zdecydowałam się na pierożki z grasicą, topinamburem i palonym masłem (32 PLN). To był strzał w dziesiątkę. Idealne ciasto i delikatna grasica. Widelec zajadał się gęsimi żołądkami (26 PLN), alergiczka fois gras ze śliwką w szafranowym sosie (38 PLN), a noworoczny wegetarianin sałatą z kozim serem (25 PLN), z własnoręcznie skomponowanym sosem z oliwy, olejów rydzowego i rzepakowego. Oczywiście fragment każdego z tych dań wylądował na moim talerzu i każde z nich chętnie zjadłabym jeszcze raz.
Przy wyborze dania głównego wahałam się między wieprzowymi policzkami (36 PLN) i karkówką z dzika (48 PLN), i w końcu stanęło na tej ostatniej. W Białej Róży dzika podają z charsznicką kapustą i rewelacyjnymi, mięciutkimi kluskami śląskimi. Mając w pamięci sarninę z degustacyjnej kolacji, śmiem twierdzić, że Biała Róża to jedno z najlepszych miejsc na spróbowanie dziczyzny w Krakowie. Policzków też spróbowałam, i był to mój faworyt, jeśli chodzi o dania główne, tego wieczoru. Rozpływające się w ustach policzki wzbogacał smak miodu i jałowca. Widelec zdecydował się na pręgę wołową (45 PLN), której smak i struktura miło nas zaskoczyły, bo to ten (nie)wdzięczny kawałek mięsa jemy zazwyczaj tylko w rosole. Z pozycji bezmięsnych, nasz przyjaciel wybrał bałtyckiego dorsza zapieczonego z fasolą Piękny Jaś, kiszonym burakiem i jarmużem (42 PLN) i była to bardzo przyjemna kompozycja.
Nie wiem co mnie tego dnia podkusiło żeby zamówić też deser. I to nie zwykły deser, a porcję degustacyjną. W dodatku, zamówiony przez Widelca kogel mogel okazał się być całkiem sporych rozmiarów, i nie miał on za bardzo siły mi pomagać w konsumpcji deseru. Naszym faworytem zostały lody pietruszkowe z domieszką banana, krem kawowy (choć mógłby być trochę zimniejszy) i, ku mojemu zaskoczeniu, sernik. Bo jak deserów nie jadam, to za sernikami nie przepadam już w ogóle. A w tym z Białej Róży czuć było prawdziwy twaróg i może dlatego ujął moje podniebienie.
I tak dotarliśmy do końca kolacji, która podlewana była jeszcze winem, przegryzana faworkami i przepijana mojito z dereniem oraz wódką kminkową. Z pewnością Biała Róża to miejsce wyjątkowe, choć mieliśmy oczywiście parę uwag, ale, jak zgodnie przyznaliśmy, było to trochę czepianie się szczegółów. Bo trochę niewygodnie jadło się z kamienia, a niektóre kompozycje potraw wyglądały uderzająco podobnie. Trochę narzekaliśmy na suszone warzywa w każdym talerzu, do czasu gdy odkryliśmy, że przegryzanie ich podczas konsumpcji, odświeża smak i pozwala na temu samemu daniu smakować trochę inaczej. Absolutnie urzekły nas za to warzywa kiszone. No i pani kelnerka, która sprawiła, że Biała Róża nie była tego wieczoru miejscem sztywnym i zarezerwowanym wyłącznie dla osobników po krawatem.
Rachunek za kolację dla czterech osób wyniósł 573 PLN. Tanio nie jest, ale jeśli szukacie lokalu na specjalną okazję i nie przeraża Was podniosła atmosfera tego miejsca, to warto.
DLA DZIECI: krzesełka dla dzieci
Biała Róża, ul. Straszewskiego 16, Kraków
opakowania na zamówienie
lut 23, 2016 @ 14:15:15
Wszystko wygląda jak poezja w najlepszym wydaniu. Zjawiskowe. Koniecznie muszę się tam pojawić przy najbliższej wizycie w Krakowie.
olkathegreat
mar 12, 2017 @ 14:23:50
Z pozycji bezmięsnych, nasz przyjaciel wybrał bałtyckiego dorsza zapieczonego z fasolą Piękny Jaś, kiszonym burakiem i jarmużem (42 PLN) i była to bardzo przyjemna kompozycja.<– ryba to mięso, https://pl.wikipedia.org/wiki/Wegetarianizm
Agnieszka
mar 25, 2017 @ 20:43:28
Ale się dałam oszukać! 😉