Lekarstwo na smog czyli Sumo Sushi
Kiedy krakowskie powietrze i jesienna szaruga zniechęcają do spacerów, najlepiej zabarykadować się w domu z czymś smacznym do jedzenia i butelką dobrego wina. Jedzenie można oczywiście przygotować samemu (tak jak i wino, ale z tym jest trochę więcej zachodu), ale można też zdać się na profesjonalistów. Jeśli chodzi jedzenie na dowóz, to niestety nadal wybór mamy niewielki: pizza albo kuchnia orientalna. Kilka lokali (analizy dokonałam na podstawie oferty pizzaportal.pl i pyszne.pl) serwuje też dania obiadowe, ale szczerze powiedziawszy jeszcze nie trafiłam na nic ciekawego w tej kategorii. Widelec zamawia od czasu do czasu z Warsztatu po Polsku. Mnie jednak ich jedzenie jakoś nie do końca przekonuje. O dobrą pizzę na telefon też zresztą nie łatwo. Słyszeliśmy peany na temat Rimini, na Prądniku pojawiła się pizzeria Bosca, tylko u nas jakaś posucha. Możemy oczywiście zamówić przez telefon pizzę w Garden i potem się po nią przespacerować, ale to zmuszałoby nas do kilkuminutowej ekspozycji na smog. 😉 Jeżeli znacie jakąś zacną pizzerię, która dowozi na Dębniki to prosimy o cynk.
Z restauracji oferujących kuchnię azjatycą (z dostawą) zazwyczaj naszym pierwszym wyborem jest Horai. Testowaliśmy też inne lokale, między innymi jeden z Kościuszki, o którym nie warto tu nawet wspominać, NIne Kitchen, które wypadło tak sobie i Edo, ale to ostatnie niestety odstrasza opłatą za dowóz. Zazwyczaj stawiamy więc na Horai. Ostatnimi czasy dostaliśmy jednak polecenie zapoznania się z nowym (dla nas) graczem na tym rynku czyli Sumo sushi. Chwilę oponowaliśmy, że my to sushi rzadko i że się nie znamy, ale odpowiedź była zdecydowaną: zamówcie, bo nie będziecie z pewnością żałować. Idealny moment na zamówienie z Sumo pojawił się podczas mojego dwutygodniowego zwolnienia lekarskiego, kiedy domowego jedzenia miałam już dość, a Widelec musiał spełniać zachcianki w postaci: Chcę burgera! I nie ważne, że jest niedziela rano, Streat Slow Food nieczynny, a Boogie otwiera dopiero po 14. Po burgerach, przyszła ochota na sushi. Dużo sushi. Dlatego ominęliśmy zestawy lunchowe i zamówiliśmy dwa zestawy słusznej wielkości: Shogun (39 PLN) i Hokkaido (36 PLN). Do tego zupa kokosowa z krewetkami i bambusem, obiad nie może się obyć bez zupy.
Na zamówienie przyszło nam czekać półtorej godziny, ale poczekać było warto. Zresztą rzadko kiedy trafiamy na krótszy termin dostawy. Na początek jedliśmy oczami, bo sushi od Sumo prezentuje się nienagannie. Potem zaczęliśmy jeść naprawdę i… nie mogliśmy skończyć. A właściwie: nie chcieliśmy kończyć. Nie wiem jakim cudem Widelcowi udało się pochłonąć wszystkie dwanaście rolek (i pół zupy), bo ja poddałam się po sześciu. Kolejne sześć pożarłam po dwugodzinnym odpoczynku dla żołądka. Sushi było po prostu przepyszne. Nie wymagało żadnych dodatków, ale najlepiej smakowało oczywiście podrasowane sosem sojowym i odrobiną wasabi. Nie będę pisać, ze ryba wyjątkowo świeża, bo sushi bez świeżej ryby nie ma prawa istnieć. Nie będę też dodawać, że ryż idealnie przyrządzony, bo choć wielokrotnie słyszałam i czytałam jaki powinien być ryż w sushi, to sama go nigdy nie robiłam. Nie byłam tez w Azji. Nie jadłam nawet sushi poza Polską. Jeśli natomiast serwują gdzieś jeszcze lepsze sushi niż w Sumo to mam tylko nadzieję go kiedyś spróbować. A Wam pozostaje mi zaufać i następnym razem zamówić sushi właśnie z Sumo. Jeśli oczywiście jeszcze nie próbowaliście, bo ja w temacie sushi jestem znacznie opóźniona. 🙂
Dwie osoby przyjemnie się objadły za 90 PLN. i zamierzają to wkrótce powtórzyć.
Sumo Sushi, lokalu na razie brak, Kraków
Magdad
gru 11, 2015 @ 16:06:17
Pizzeria Bosca, 3 godziny 15 min czekania na zamówienie. Pizza okropna, zamowilismy z grzybami, 4 sery, z lososiem i wolowina. Pizza niedopieczona, bez smaku. Sos (czosnkowy) kwasny. Odradzam.