Wiosenne lenistwo czyli Nine Kitchen (zamknięte)
Dawno już minęły czasy, kiedy przez PizzaPortal.pl, można zamówić było tylko pizzę. Znajdziemy tam coraz więcej lokali oferujących dania kuchni polskiej, sushi i innej dania kuchni dalekowschodniej. Z czego skrzętnie korzystamy, kiedy ogarnia nas lenistwo i nawet do kuchni, nie mówiąc już o najbliższej nawet restauracji jest daleko. Kapryśna wiosenna pogoda, po raz kolejny skłoniła nas do pozostania w domu i zamówienia czegoś na dowóz. Tym razem zdecydowaliśmy się na zamówienie ze stosunkowo młodej restauracji z ulicy Miodowej: Nine Kitchen.
Lubimy zamawiać online, bo nasze lenistwo obejmuje również niechęć do wykonania telefonu z zamówieniem. Poza tym odpada też kłótnia o to kto dzwonił ostatni i kto dziś ma zadzwonić. Choć skraca to proces składania zamówienia tylko nieznacznie, bo i tak jakieś 15 minut spędzamy na studiowaniu menu i zmienianiu co chwilę zdania. Tym razem nie było lepiej, bo do końca nie wiedzieliśmy na co mamy ochotę. Może na sushi? A może curry? A może jednak zjadłabym jakąś zupę? W końcu zamówiliśmy wszystkiego po trochu: zupę miso z tofu (10 PLN), Dim Sum czyli 8 pierożków gyoza i 4 sajgonki (27 PLN), szaszłyki z krewetkami z grilla (21 PLN), kurczaka glazurowanego miodem (30 PLN), zestaw sushi Dark Night z ośmiornicą (8 sztuk za 27,50) i dwa nigri z rybą maślaną (12,50 PLN). Uff, trochę tego było.
Dodatkową zaletą zamawiania online jest brak konieczności posiadania gotówki (przynajmniej w większości restauracji obecnych na PizzaPortal.pl). Ale już po dokonaniu płatności następuje najbardziej trzymający w napięciu moment w całym procesie zamawiania jedzenia online – ten moment, kiedy masz bezpośrednie połączenie z restauracją i trzymasz kciuki żeby: a) twoja przeglądarka/komputer/połączenie internetowe nie wykręciło ci jakiegoś numeru; b) twoje jedzenie przyjechało jak najszybciej. Tym razem wszystko poszło jak po maśle, udało mi się nawet nie pomylić w numerze karty kredytowej i restauracja wyświetliła przewidywany czas realizacji zamówienie: 75 min.
Na szczęście przyjechało już po godzinie, bo oczekiwanie dłużyło się nam równie niemiłosiernie jak Wam czytanie tego przydługiego wstępu do opisu jedzenia. Duża ilośc pudełeczek sprawiła, że nie za bardzo wiedzieliśmy od czego zacząć i w pośpiechu odwijaliśmy folię aluminiową. „To chyba dla Ciebie” – powiedział nagle Widelec i podał mi kuliste zawiniątko. Odwinęłam folię a moim oczom ukazało się pół główki lodowej sałaty. Oniemiałam. Po przestudiowaniu zamówienia ustaliliśmy, że musiała to być sałatka do kurczaka. 😀
Pozostałe składniki zamówienia na szczęście nie były już tak zaskakujące. Najbardziej posmakowały nam soczyste, dobrze doprawione, jeszcze chrupiące, mimo transportu w pudełku, sajgonki. Zaraz za nimi uplasowały się równie smaczne pierożki gyzoa. Mięciutkie ciasto, smakowity farsz. Pyszne w swej prostocie były też z nigri z rybą maślaną.
W ogóle sushi w Nine Kitchen to ciekawa sprawa. W menu, w sekcji Original Rolls dopatrzyliśmy się łososia z mango (Miodowa), marynowanego kwiatu lotosui mini frytek (Nine Roll), wołowiny teriyaki (Beef Roll) a nawet boczku (Baconator). Nie byliśmy gotowi na aż tak odważne wybory więc zadowoliliśmy się ośmiornicą. Rolki były smaczne, ale jakoś tak nieporadnie zwinięte, rozpadające się i niewygodne w jedzeniu (zwłaszcza jeśli ktoś tak jak ja nie pakuje od razu całej rolki do buzi).
Pozostała jeszcze zupa – delikatna lekka, przyjemna. W przeciwieństwie do krewetek, którym ktoś nie pożałował curry. Mniej przyprawy, a byłyby zdecydowanie lepsze. Na końcu naszej listy uplasował się glazurowany miodem kurczak, z opisu słodko-ostry, ale ostrości nabrał dopiero po polaniu go załączonym sosem (czy też dipem, jak mówi menu). Ale ogólnie z zamówienia byliśmy zadowoleni, mimo iż wydawało nam się, że mamy mnóstwo jedzenia, a tak naprawdę na później zostało nam tylko trochę kurczaka. Resztę pochłonęliśmy od razu.
Kolacja dla dwóch-trzech osób: 128 PLN. Chętnie wrócimy (zamówimy) na gyozę i sajgonki.
Nine Kitchen, ul. Miodowa 9, Kraków.