Na zgliszczach Sfinksa czyli La Grande Mamma
W restauracjach na Rynku nie gustujemy (wyjątkiem jest znajdująca się tuż przy Rynku Zdybanka), ale są takie okazje kiedy z wyborem miejsca się nie dyskutuje. Sporym zaskoczeniem był dla nas fakt, że La Grande Mamma znajduje się w budynku zajmowanym wcześnie przez Sphinxa. Wystrój ma mało włoski, dość niejednolity: tu drewniany stół z motywami ludowymi, tam reflektor jak z Batmana albo artylerii przeciwlotniczej, na ścianie rozczłonkowana Dama z łasiczką na kapslach (foremkach do kruchych babeczek?), a w oknie ciężkie kotary.
Karta niby włoska, ale są w niej też oczywiście burgery i, mnie osobiście irytujące, powiedzenia w stylu: „Co zapłacone musi być zjedzone”. Starałam się jednak skupić na wyborze jedzenia. Mimo iż wielokrotnie obiecywałam sobie nie zamawiać owoców morza w Krakowie, skusiłam się na carpaccio z ośmiornicy (28 PLN). Jako danie główne wybrałam mało włoski makaron pappardelle (za dużo składników) z polędwicą wołową, salsciccią, szpinakiem i ciecierzycą (29 PLN).
Moi współtowarzysze biesiady próbowali carpaccio z polędwicy (26 PLN), bakłażana z ricottą (16 PLN) i krewetek w białym winie (24 PLN). Jako dania główne na stole wylądowały: stek z polędwicy (antrykotu i rostbefu już tego dnia nie mieli, a był środek tygodnia – 59 PLN), pierś kaczki z sosem karmelowym i ravioli faszerowanym gruszką i selerem (41 PLN) oraz brodetto czyli kalmary, małże i ryby duszone w sosie pomidorowym z czosnkiem (39 PLN).
Nie dam rady opisać po kolei każdego dania, powiem tylko, że żadne nas nie rozczarowało. Z przystawek najlepsze chyba były krewetki, choć oba carpaccio również nam smakowały. Najsłabiej wypadły bakłażany. Stek poprawny, ale lepszy znajdziecie w Well Done czy w Ed Redzie. Kaczka w karmelowym sosie z ravioli, intrygująca. Bardzo smaczne, jak na polskie warunki ryby i owoce morza. Sam makaron bardzo smaczny, ale trochę za dużo w nim było dodatków i brak było w nim smaku przewodniego. Ale ogólnie byliśmy na tak.
Niektórzy znaleźli miejsce na desery. Spróbowaliśmy bardzo mało włoskiej, ale bardzo przyjemnej panna cotty (12 PLN) i ciastka Czarny Las (13 PLN). Które znów, było smaczne, ale nijak się miało do nazwy: ciężki biszkopt i krem, wiśni tam w ogóle nie było. Pooglądałam inne desery w witrynach i trochę uderzyło mnie, że za tło służyły im nieciekawie wyglądające cytrusy.
La Grande Mamma to moim zdaniem restauracja nastawiona na turystów. Świadczą o tym wystrój, karta (dobór dań i język) oraz ceny. No ale cena za wynajem na Rynku Głównym też pewnie niemała. Wyszliśmy zadowoleni, lecz nie jest to lokal, który będziemy często odwiedzać. Nie nasz klimat. Ale dla turystów, to chyba najlepszy lokal na tym odcinku rynku.
Kolacja dla czterech osób z winem: około 450 PLN (nie my płaciliśmy). Rynek kosztuje.
La Grande Mamma, Rynek Główny 26, Kraków.
łukasz
sty 23, 2017 @ 20:20:14
Jak dla mnie najlepsza włoska restauracja w Krakowie.