9 stycznia 2014

Noworoczne poszukiwania czyli Duży Pokój (zamknięte)

Agnieszka Kawiarnie, Kraków, Recenzje, Restauracje Co zjeść, Gdzie zjeść, Grzyby, Kazimierz, Kraków, Kurczak, owoce morza, Pomidorowa, Recenzje, Restauracje, ślimaki, Wołowina, ziemniaki, Zupy

Od razu wspomnę, że noworoczny obiad planowaliśmy zjeść zupełnie gdzie indziej, ale szybka analiza otwartych lokali kazała nam zweryfikować plany i wybrać się na Kazimierz. Który wyjątkowo tego dnia oferował dość spory wybór miejsc do parkowania (tak wiemy, że mamy 20 min spacerem na Kazimerz, ale nasz pierwotny cel podróży wymagał samochodu). Po krótkim przeglądzie dostępnych opcji, trafiliśmy do Dużego Pokoju. Restauracja ta znajduje się na ulicy Izaaka, w miejscu które jeszcze całkiem niedawno zajmował Warsztat. Ten został przeniesiony do lokalu obok, najwidoczniej z potrzeby większej ilości stolików. Ale o Warsztacie będzie innym razem.Duży Pokój wybraliśmy (no dobrze, ja wybrałam) ze względu na dość różnorodne menu. Ślimaki, kalmary, małże, ale też spory wybór makaronów i dań mięsnych. Wystrój za to mają raczej prosty, jasny, momentami wręcz ubogi (gołe żarówki jako lampy). Muzyka lekka i przyjemna dla ucha. Obsługa szybka i uśmiechnięta. No i prawie wszystkie stoliki zajęte (oprócz tego czekającego na nas).

Okazało się, że po ostatniej wizycie w Bella Napoli żadne z nas nie ma ochoty na eksperymenty z owocami morza, które, niestety, w naszej ojczyźnie, zawsze będą albo mrożone albo nie pierwszej już świeżości. Wybraliśmy opcje bezpieczne czyli zupy: krem z cukinii z kurkami (11 PLN) i krem z pomidorów malinowych  (12 PLN). Wiem, wiem, zaraz zapytacie, że gdzie cukinia i pomidory o tej porze roku? A my na to, że te z Sycylii mają się całkiem nieźle. Skoro my możemy sprowadzać owoce i warzywa z cieplejszych rejonów to może i restauracje? Na mój gust tak jednak nie było. Krem z pomidorów, choć bogaty w smaku, na myśl przywodził jednak bardziej suszone niż świeże pomidory. Krem z cukinii zagęszczony był grysikiem i żadnego wyraźnego smaku nie miał. Ale ku mojej radości pływały w nim podsmażone kurki. Nie oznacza to, że zupy nam nie smakowały. Były całkiem niezłe i spokojnie wybroniłyby się bez pseudoartystycznych śmietanowych kleksów.

Dania główne zamówiliśmy trochę na odwrót. Czemu na odwrót? Bo czyż to przystoi, że mężczyzna zamawia grillowanego w rozmarynie kurczaka (19 PLN), a kobieta polędwicę z sosem porto (49 PLN)? Czułam się, jak by Widelec właśnie zaczął realizować postanowienia noworoczne (te stałe, coroczne, o chudnięciu), a ja wciąż tkwiła w ubiegłorocznym rozpasaniu i obżarstwie. Szybko jednak wytłumaczyłam sobie, że Widelec nadrabiał kalorie sącząc Fritz-colę (8 PLN), podczas gdy ja zadowoliłam się wodą mineralną (4 PLN).

Kompozycja obu dań była podobna: mięso, ziemniaki a la cocotte i podsmażane na masełku warzywa: marchewka, fasolka szparagowa i cukinii. Nadzwyczaj jędrne jak na tę porę roku.  Mięso w obu przypadkach soczyste i pełne smaku. Mój tournedos był niestety nierównej grubości, przez co był nierówno wysmażony. Ale i tak cieszy, że w coraz większej ilości lokali w Krakowie można zjeść całkiem niezłą polędwicę wołową. Ta z Dużego pokoju była przyzwoita, ale niestety nie mogła się równać do steków z  Well Done. Nie podszedł mi też sos z porto i borowikami (przez porto chyba – może lepiej komponowałoby się jednak z gorgonzolą). Ale Widelcowi bardzo smakował więc potraktujcie to raczej jako moją fanaberię.

Podsumowując, Duży Pokój wspominamy pozytywnie i prawdopodobnie skusimy się też na spróbowanie ślimaków i innych serwowanych tam zamorskich rarytasów. Sympatycznie wyglądają też przekąski „coś na ząb do trunków”, ale ilość gości przypadająca na metr kwadratowy trochę nas zniechęca do odwiedzenia Dużego Pokoju w weekend. Na szczęście obsługa daje radę! Pozdrawiamy.

Sycący, dwudaniowy, noworoczny obiad w centrum Kazimierza za trochę ponad 100 PLN. Można zajrzeć.

MENU

Duży Pokój, ul. Izaaka 3, Kraków