Kultowe śniadanie czyli Moment
Do Momentu mamy ewidentną słabość. Bez wahania wybaczamy im wszystkie wpadki (z drugiej strony, ktoś kto zamawia Caprese w środku zimy jest sam sobie winien) i wracamy tam, głownie na lunch, czasem na wino lub drinka, rzadziej na piwo, odkąd leją tylko Heinekena i Paulanera. Lubimy ich bagietki i wrapy, pyszne zupy i rybki. I jakoś zawsze nam tam po drodze.
Tym razem postanowiliśmy sprawdzić jak mają się, kultowe niegdyś, śniadania w Momencie. Pora była iście śniadaniowa, bo właśnie minęło południe. Moment ma jednak tę zaletę, że podaje śniadania w weekendy do 16, a w tygodniu aż do 20. Już od progu przekonaliśmy się, że weekendowe śniadania mają się całkiem nieźle, bo wnętrze restauracji wypełniał gwarny tłum. Szybko zajęliśmy jeden z dwóch ostatnich wolnych stolików, a już za chwilę ciekła nam ślinka na widok croissantów z łososiem (16 PLN), które właśnie lądowały na sąsiednim stoliku.
Widelec poszedł w klasykę i zamówił śniadanie angielskie (19 PLN). Chyba nie muszę Wam mówić, że to prawdziwa rozpusta. Która zresztą w Momencie smakuje znakomicie. Kiełbaska, boczek, fasolka, jajka i do tego pyszna musztarda. Ja skusiłam się na ofertę sezonową: śniadanie jesienne. Składały się na nie: jajka z grzybami (tych ostatnich mogłoby być trochę więcej), pasztet, pyszny bunc, marmolada śliwkowa, kiełki, croissant i tosty. Uff. Do tego jeszcze sok jabłkowy. Nie zaskoczę Was chyba tym, że musiałam prosić o pomoc Widelca, który jakimś dziwnym sposobem miał jeszcze miejsce po skonsumowaniu swojego śniadania. 
Myślę, że opis i zdjęcia mówią same za siebie, ale jak by ktoś miał jeszcze wątpliwości to śniadania w Momencie gorąco polecamy. I na co dzień i od święta. Bo to przecież najważniejszy posiłek dnia!
Śniadanie dla dwóch osób, a właściwie to mały lunch: 41 PLN.
Moment Resto Bar & Music, ul. Estery 22, Kraków