Obżarstwo totalne czyli Najedzeni Fest Jesień
Dziś, w trzy tygodnie po berlińskiej edycji Foodstocku, Forum Przestrzenie znów otworzyło swe podwoje dla miłośników jedzenia. Tym razem z okazji festiwalu kulinarnego Najedzeni Fest, edycja jesienna. Oczywiście nie mogło tam zabraknąć Widelca uzbrojonego, jak zwykle, w widelec i aparat fotograficzny.Nauczeni doświadczeniem, w Forum pojawiliśmy się niedługo po 11. Warto było. Skłamałabym mówiąc, że świeciło pustkami, ale do food trucków (tak, nawet do Streat Slow Food, co się rzadko zdarza) nie było praktycznie kolejek i z bez problemu można było znaleźć miejsce przy stolikach na zewnątrz. My odpuściliśmy sobie dziś burgery (tym bardziej, że wczoraj na deser były Rumburak) i postanowiliśmy na początek spróbować co też dziś przygotowała ekipa z Salt&Pepper. Urzekli nas już na Foodstocku, a w tygodniu nie mamy praktycznie szans u nich zjeść. Ale kiedyś na pewno się uda. Choćbyśmy mieli specjalnie wziąć wolne w pracy, aby spróbować ich concept lunchu! Na razie zadowoliliśmy się salsicią z caponatą (8 PLN) i taco z kalmarami (5 PLN). Co tu dużo mówić, to był doskonały wstęp do niedzielnego obżarstwa. Widelec wszamał caponatę bez mrugnięcia okiem, ignorując moje komentarze, że przecież nie lubi oliwek ani bakłażana.
Po tym krótkim, acz smacznym przystanku ruszyliśmy do środka. Trzeba wam wiedzieć, że Najedzeni Fest bardzo się rozrosło od czerwcowej edycji. Tym razem do dyspozycji wystawców były aż cztery sale. Zaproszono też do współpracy winiarnie i sklepy z winami. Dlatego, mimo wczesnej pory, można było dostrzec sporo osób z kieliszkami. My postanowiliśmy zacząć od kawy (5 PLN za 200 ml) na stoisku BonJour Cava, które specjalnie z okazji festiwalu kulinarnego zaprosiło do współpracy profesjonalnego baristę. Parzył on kawę z pełnym skupieniem i namaszczeniem, a efekty jego pracy, które wkrótce zalazły się w naszych kubkach, zasługiwały na pełne uznanie. Widelec, który po zajrzeniu do kubka zapytał: „Mleka nie było?”, po pierwszym łyku zrozumiał, że dobra kawa mleka nie potrzebuje.
Kolejny przystanek nasz przystanek to Kamo Bar & Grill. Tu spróbowaliśmy pierożków gyoza z wieprzowiną 5 PLN za 2 sztuki) i brązowego ryżu z owocami morza (8 PLN). Gyoza super. Naprawdę rzadko smakują mi pierogi z mięsem inne niż u mojej mamy. Zazwyczaj z powodu kiepskiej jakości farszu. Tu było inaczej. Farsz był naprawdę smaczny. Ryż z owocami morza (a właściwie z jedną krewetką) trochę słabszy, ale Kamo zachęciło nas do odwiedzenia ich w lokalu na Czystej. No i z pewnością zajęliby wysokie miejsce w konkursie na najsympatyczniejszą obsługę.
Na przeciwko Kamo ustawiła swe stoły ekipa z Twój Kucharz. Na każdym stanowisku można było spróbować czegoś innego. Jak zauroczona podeszłam do stanowiska, na którym przygotowywana była paella i… zostałam. Po jakichś dziesięciu minutach odeszłam z uśmiechem i dymiącą porcją paelli (10 PLN) z wielką muszlą, kawałkami kalmara, kurczaka i krewetką. A już w głowie myślałam o powrocie do następnego stanowiska gdzie kolejny z panów przygotowywał makaron z warzywami i sosem śliwkowym w czterech wokach jednocześnie. To było prawdziwe przedstawienie, od którego nie można było oderwać oczu. Nawet Widelec, który nie cierpi na czekać, z podziwem obserwował pokaz gotowania. Po 5 minutach w rękach miałam sporą porcję makaronu z warzywami i aromatycznym sosem śliwkowym (8 PLN). Mam nadzieję, że Twój kucharz po odejściu z Konfederackiej , osiądzie gdzieś znów na stałe i będziemy mogli u nich jadać częściej, bo to prawdziwa rozkosz podniebienia.
Widelec, który planował jeszcze niedzielny obiad u mamy, sugerował abyśmy powoli zmierzali w stronę deseru. Ja jeszcze dość nie miałam, ale podążyłam za nim do stoiska Shake&Bake, gdzie Widelec spożył ich nową kompozycję smakową czyli shake Michałkowy (10 PLN). Muszę przyznać, że całkiem smaczny, mimo że za Michałkami (ani tymi z Hanki, ani z Wawelu) nie przepadam.
W drodze powrotnej do wyjścia złapałam jeszcze kanapeczkę z szynką i figą (2 PLN) na pysznym chlebie na zakwasie od Gababa Eco-chleb. Mieli więcej ciekawych kompozycji smakowych, ale czułam, że już dużo nie dam rady zjeść. A przecież nie musiałam jeszcze spróbować kanapek z Forum Przestrzenie. Tym razem zdecydowałam się tylko na jedną, z tatarem ze śledzia (3 PLN), ale tęsknotą spoglądałam na te z wątróbką i rostbefem. Śmiem twierdzić, że tatar ze śledzia był lepszy niż ten w Amabasadzie Śledzia. Znajomy poczęstował nas też zakupionym na stoisku Forum kulebiakiem z grzybami. Ciastko nie za grube, farsz przepyszny. Zdecydowanie musimy odwiedzić Forum w tygodniu, żeby zobaczyć co jeszcze mają w zanadrzu.
Wydawało mi się, że to już koniec, ale tuż przed wejściem, na masce samochodu, w małym piecu wypiekano pizzę. Na którą ciasto zagniatano pod forum od samego rana. Akurat z pieca wyszła pizza ze szpinakiem i ricottą (5 PLN za ćwiartkę). Nie mogłam się oprzeć, ale połowę podarowałam znajomym. Ciasto bardzo smaczne. Dodatki, jak na mój gust, trochę za łagodne, ale generalnie pizza bardzo na plus. Nie ma co się dziwić, bo przygotowała ją ekipa z Toskanii: Wino i śpiew.
I tak upłynęły nam dwie godziny na Najedzeni Fest. Szczęśliwi i nakarmieni ruszyliśmy spacerem wzdłuż Wisły w kierunku domu. Ja w głowie miałam oczywiście listę stoisku, na których, tym razem, nie udało nam się nic spróbować. Żałowałam, że zapomniałam wrócić na stoisko Tortillas Molino, gdzie Marta i Jesus pokazywali co można zrobić ze sprzedawanych przez nich tortilli. Nie spróbowałam też dziś żadnych smakołyków z Gruzji czy Izreala. Ale przecież na to wszystko, mam nadzieję, będzie czas na kolejnej, zimowej edycji Najedzeni Fest.
Kasia
paź 27, 2013 @ 21:06:39
No to już wiem, że następnym razem muszę się wcześniej zerwać z łóżka! Świetna relacja 🙂
Asia
paź 27, 2013 @ 21:29:37
Byłam zaraz przed 13 i już były tłumy. Świetne ciasto dyniowe i marchwiowe u nie pamiętam którego dostawcy, taco i chilli con carne od S&P, Aniburger od SSF, tatar z łososia z Forum, pyszna tarta z porem w Bon Jour Cava i hummus do domku 🙂
Edyta
paź 29, 2013 @ 13:09:30
Ja chyba widziałam zupełnie co innego, ale to przez te tłumy 🙁 Następnym razem trzeba przyjść zaraz na samym początku ! Pizza i frytki były rewelacyjne. Jadłam też w Kamo, ale nie byłam zachwycona, makaron udon niestety chyba za długo się podgrzewał i był trochę rozgotowany … Wina z Krakowa za to rewelacja 🙂