Nowa Hiszpania czyli El Toro (zamknięte)
Obrodziło ostatnio w kuchnię hiszpańską w Krakowie. Nic tylko się cieszyć. Bogata w owoce morza i doskonałe wędliny kuchnia hiszpańska należy do naszych ulubionych. Dlatego kiedy odkryliśmy, że na placu Wolnica, w dawnej lokalizacji restauracji Horai, otworzyła się nowa restauracja El Toro, czym prędzej pobiegliśmy sprawdzić co ma do zaoferowania.
Jako, że strona internetowa jeszcze niepełna, jeszcze w budowie, nie mogłam, swoim zwyczajem, przeanalizować menu już w domu. A karta jest długa, do tego dochodzą jeszcze tapas i dania dnia. Jest w czym wybierać. Znalazło się nawet coś dla naszego wybrednego przyjaciela. No ale od początku.
Zaczęliśmy od deski doskonałej szynki jamón ibérico, którą serwują w El Toro z dwoma kieliszkami czerwonego wina (46 PLN) i grzankami z pomidorem. Wydatek to niemały, ale naprawdę warto. Ja bym taką szynkę mogła jeść cały dzień. Jako, że była nas trójka, zamówiliśmy od razu butelkę wina Nominum Tinto (28 PLN). Panowie raczyli się dodatkowo lekkim katalońskim piwem Estrella (6,50 PLN za 0,33 L).
Potem spróbowaliśmy zup. Każdy innej, a jakże, aby jak najlepiej zgłębić poznać kuchnię El Toro. Naszym zdecydowanym faworytem został hiszpański krem pieczarkowy z chlebem i szynką iberyjską (10 PLN). Gęsty, ze śmietaną bardzo aromatyczny. Niezła była tez zupa picadillo z cienkim makaronem i startym jajkiem na twardo (8 PLN). Widelec docenił ją szczególnie za przyjemny i mocno wyczuwalny posmak smalcu. Spróbowaliśmy też fabinas, czyli zielonej fasolki z krewetkami, z dużą przewagą tej pierwszej (18 PLN). Porcja była duża i sycąca, jednak w smaku pozostawała trochę w tyle za kremem z pieczarek i picadillo.
Jako danie główne zamówiłam ośmiornicę po galicyjsku na ziemniakach (28 PLN). Z ośmiornicą generalnie nie pozostaję w wielkiej przyjaźni, ale ta w El Toro mi smakowała. Może trochę ograniczyłabym paprykę i podlała całe danie większą ilością oliwy. Panowie pozostali przy drobiu. Nasz przyjaciel, smakosz drobiu i steków, zamówił pierś z kurczaka faszerowaną szynką i serem z chipsami ziemniaczanymi (28 PLN). Samego mięsa nie miałam okazji spróbować, pozostaje więc tylko wierzyć mu, że kurczak był przyrządzony wyśmienicie. Spróbowałam za to dodatków i szczególnie przypadły mi do gustu pieczone kolorowe papryki. Całkiem niezła była też kaczka zamówiona przez Widelca, w winie z musem jabłkowym i ziemniaczanym purée (32 PLN). Moim zdaniem jednak lepszą kaczkę jadł Widelec dokładnie w tym samym miejscu, kiedy znajdowało się tam jeszcze Horai.
Nie wiem jak to się stało, ale dałam się namówić na deser. Może dlatego, że żaden z panów nie miał ochotę na tartę trzy czekolady (12 PLN), która dla mnie zapowiadała się wyjątkowo atrakcyjnie. Co prawda ciężko było nazwać ten deser tartą, ale jej smakowi już nic nie można było zarzucić. Widelec zamówił flan (12 PLN) a drugi z panów jabłko w karmelu i gruszkę w winie rioja (12 PLN). Obaj ze swych deserów byli bardzo zadowoleni.
Całkiem niezła trzydaniowa uczta i wino wprawiła nas w doskonałe humory i wcale nie mieliśmy ochoty kończyć spotkania. Dlatego kiedy zostaliśmy zachęceni przez bardzo sympatyczną panią kelnerkę do spróbowania autorskich drinków, nie zastanawialiśmy się zbyt długo. Ja wybrałam, skomponowanego specjalnie dla mnie na bazie Campari i Jacka Danielsa, Matadora (18 PLN), Widelec kosztował lekkiego jogurtowego Yogo Power, a nasz zachowawczy przyjaciel, delektował się Caipirinhą.
Kolacja w El Toro wypadła całkiem dobrze, choć mnie ich smaki nie uwiodły aż tak, jak moich dwóch współtowarzyszy. Moim faworytem w zakresie kuchni hiszpańskiej Krakowie pozostaje ciągle Valparaíso. Ale muszę też przyznać, że debiut El Toro wypadł zdecydowanie lepiej niż, niewiele dłużej istniejącej, Casa Juan. W kategorii kuchni hiszpańskiej Kazimierz wygrywa ze Starym Miastem 2:1. Miejmy nadzieję, że to jeszcze nie koniec rozgrywek.
Trzyosobowa uczta wyniosła nas 300 PLN. Całkiem nieźle jak na kolację z winem i drinkami.
El Toro, Pl. Wolnica 9, Kraków
Przyjaciel
maj 28, 2013 @ 17:36:17
Jesli moglbym sie do czegos przyczepic, to jedynie do muzyki – byla dosc przygnebiajaca (choc to kwestia gustu). Poza tym 10/10.
Agnieszka
maj 30, 2013 @ 10:13:21
Mi po jakimś czasie muzyka przestała przeszkadzać, bo zajęłam się jedzeniem 🙂
Paweł
cze 24, 2013 @ 18:45:15
Niestety – kulinarne rozczarowanie. Smak dań na poziomie lepszego fastfoodu, ale czas oczekiwania na przystawkę – 45 minut. Na plus: wystrój i przestrzeń między stolikami oraz jakość produktów podstawowych (z wyjątkiem użytych do sałatek, np. pomidory bez smaku, oliwki z dolnej półki). Na minus – długi czas oczekiwania, dania bez smaku (zwłaszcza sałatki) i śladu wyrafinowania. Stosunek jakości do ceny – niekorzystny. Pierwszy raz od dłuższego czasu wyszliśmy z restauracji bez deseru i kawy – wystarczyło wcześniejszych rozczarowań. Promocja internetowa zrobiła swoje – w restauracji nawałnica gości. Jak szum medialny opadnie, a właściciele się nie ogarną, to knajpa pójdzie w zapomnienie. Ale szansa jest – właściciele jakby zaskoczeni frekwencją starali się wesprzeć skołowanych kelnerów, więc ambicje są. Oby przyniosły zmiany na korzyść, a na razie to miejsce można sobie spokojnie odpuścić. Mam wrażenie, że to jedno z tych miejsc, którym nadmiar popularności na początku szkodzi.
Piotr
cze 30, 2013 @ 22:16:28
Absolutnie sie nie zgadzam – moja zona jest Hiszpanka i od 8 lat polowa mojej kuchni i wiekszosc czasu spedzam w Hiszpani. Kuchnia w El Toro byla autentycznie hiszpanska i bardzo smaczna.
Zupelnie inna sprawa jest fakt, ze smak potraw hiszpanskich jest bardzo odmienny od tego, co znamy w kuchni polskiej – troche zajelo mi przyzwyczajenie sie do niego (szczegolnie w wydaniu tesciowej, ktora jest w tym temacie bardzo konserwatywna :-)). Moze to byla przyczynna Panstwa zawodu?…
Karolina
gru 14, 2013 @ 17:02:21
jedzenie bardzo średnie, wystrój działa na niekorzyść (brudne stoliki, sztuczne kwiatki z brokatem itd.) przygnębiająca muzyka, ceny wygórowane, NIE POLECAM