Im dalej w las tym coraz lepiej czyli Kanton dim sum house (zamknięte)
Właściwie to nie planowałam osobnego wpisu o Kantonie, bo wzmianki o nim pojawiały się już na blogu. Rekomendowaliśmy go również jako dobre miejsce na lunch. Poza tym mój stosunek do tego lokalu był od początku ambiwalentny i nie potrafiłam sobie wyrobić jednoznacznej opinii. Mimo wszystko, nie mogłam jednak pozostać obojętna na nowości w menu, o których co rusz informowali Facebooku. Chodziłam więc i próbowałam. Raz było lepiej, raz gorzej. Spaliłam sobie nawet kurtkę siadając zbyt blisko piecyka. 😉 Ale nawet to mnie nie odstraszyło. Wsiąkłam w Kanton i zauważyłam, że coraz częściej spacery planuje tak aby ich trasa przebiegała obok lokalu na Węgłowej.
Zaczęło się oczywiście od dim sumów. Po licznych próbach najbardziej polubiłam jaozi z wieprzowiną i krewetką (17 PLN). I chyba nie tylko ja, bo często ich brakuje. W takich przypadkach nie pogardzę momo z baraniną (18 PLN) albo mandu z wołowiną i porem. Wersja z dorszem jest dla mnie zbyt mało wyrazista, wege jem od święta, a na wersję słodką raczej mnie nie namówicie. Kiedy uda mi się zaciągnąć do Kantonu Widelca, a udaje mi się to ostatnio coraz częściej, chętnie decyduję się też na baozi z wieprzowiną (15 PLN) czyli pyszne bułeczki na parze z soczystym mięsnym nadzieniem. Albo na momofuku bao czyli drożdżowe bułeczki na barze w formie kanapki. W moim przypadku zawsze z wieprzowiną.
Widelec, pierożka czy bułeczkę chętnie skubnie, ale jego ulubioną pozycją w Kantonie są, wprowadzone niedawno, zestawy bento (23 PLN). Bento dostępne są zawsze w dwóch wersjach: mięsnej i wege. Jak się domyślacie, Widelec wybiera opcję mięsną. Oprócz mięsa (czy tofu), w bento znajdziecie ryż ze strączkami, smażone pierożki i sałatkę. Porcje są solidne i po zjedzeniu bento. Widelec ledwie ma siłę wspomóc mnie w konsumpcji mojego, zazwyczaj zbyt dużego, zamówienia. Niestety mam tak, ze jedna porcja pierożków pozostawia u mnie niedosyt, a już dwie pozycje z menu to za dużo. 🙂
Bodajże w okresie zimowym, Kanton wprowadził do menu zupy. Niestety ani kantonowa wariacja na temat pho (19 PLN), ani tajwański, mocno anyżowy wege bulion (17 PLN) zupełnie nie przypadły mi do gustu. Bardzo żałowałam, bo nie ma to jak duża micha sycącego bulionu z solidną porcją węgli, miesa i zieleniny. Dlatego do pho robiłam parę podejść, ale niestety to nie było to. Moją nadzieją pozostawała zupa won-ton, lecz tej z kolei nigdy nie udało mi sięzamówić. Może była taka dobra i dlatego tak szybko wychodziła? Pewnie się już nie dowiem,
Ostatnimi czasy Kanton wprowadził do menu ramen. Jest to pozycja niby stała, a jednak nie do końca, bo ramenowe menu zmienia się, z tego co się orientuje, co dwa tygodnie. Zawsze dostępny jest bulion w wersji mięsnej (32 PLN) i wersji wege (28 PLN). Do wyboru macie też makarony: ramen, udon i, bodajże, chiński makaron jajeczny. Wybaczcie brak dokładności, ale wyjątkowo poszłam jeść bez zamiaru dokumentacji, więc nie obfotografowałam menu. Możecie tez domówić jajko za 3 PLN. Dostępne są cztery stopnie ostrości: 0-3. Ja wybrałam poziom drugi i trafiłam w punkt. W mojej misce znalazłam, między innymi, soczyste drobiowe szaszłyki, mnóstwo uwielbianych przeze mnie kiełków, makaron i oczywiście lekko tłusty, wyrazisty bulion. Tym razem to było to. Zawartość mojej miski zniknęła w dość szybkim tempie, podczas gdy moja przyjaciółka wymiękła w połowie miski z udonem. Nie dlatego, że jej nie smakowało, ale zapchała się kluchami. 😉 Tak więc opinie co do wielkości porcji są podzielone. A, no i spróbowałam też wersji wege, i była całkiem okej.
W weekendy w Kantonie dostępne są opcje śniadaniowe. Próbowałam bagietki banh mi i była niezła, ale nie tak dobra jak ta zamówiona kiedyś z Eataway, W tygodniu, Kanton oferuje lunche, w godzinach od 12 do 17, w cenie 18 PLN za zestaw. Jako korposzczurowi, na lunch w Kantonie dawno nie udało mi się zdążyć. W karcie zawsze też znajdzie się coś na deser, a Ci, którzy tak jak ja, na deser jedzą kiełbasę i śledzie, mogą napić się wina.
Dwie osoby spokojnie posilą się za 40 PLN. A te bardziej głodne (jak ja) za trochę więcej. Woda gratis.
Kanton na Węgłowej przestał działać, ale wspaniałych ramenów autorstwa Agaty możecie spróbować w Ramen People przy ulicy Czystej.
Kanton dim sum house, ul. Węgłowa 2, Kraków.