Kocham te kluchy czyli Ka udon bar
O otwarciu Ka udon bar informowaliśmy Was już na naszej stronie na Facebooku, gdyż po pierwszej wizycie chcieliśmy jak najszybciej podzielić się z Wami informacją o tym cudownym miejscu. Od otwarcia Ka udon bar minął już prawie miesiąc, a my trochę żałujemy, że byliśmy tam dopiero dwa razy. Dlatego wkrótce planujemy to nadrobić, Tymczasem chcielibyśmy przekazać Wam garść informacji na temat tego lokalu jak i nasze wrażenia z konsumpcji.
Za Ka udon bar stoi ekipa z Karmy, a otwarcie baru z udonem poprzedziły długie i staranne przygotowania, na które złożyły się wyjazdy do Japonii, szkolenia i praca nad tym, aby końcowy produkt był jak najbardziej zbliżony do oryginału. W Japonii jeszcze nie byliśmy, więc porównania nie mamy, ale możemy powiedzieć, że to czego spróbowaliśmy w Ka udon bar, tylko nas do tego wyjazdu zachęciło. W długich, sprężystych kluchach zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, tak jak i w zarówno esencjonalnym i delikatnym bulionie, oraz dodatkach. To pierwsze chyba miejsce, do którego Widelec idzie z taką ochotą i nie pyta przy tym: gdzie jest mięso? Bo trzeba Wam wiedzieć, że wszystkie składniki w Ka udon bar, oprócz jajka, są wegańskie. Ale niech mięsożercy się nie wzdrygają, tylko idą spróbować. Naprawdę warto.
Co znajdziecie w menu? Przede wszystkim udon na ciepło i na zimno z rożnymi dodatkami: tempurą, tofu czy jajkiem. Wersja podstawowa to udon w wywarze z dymką i imbirem. My skusiliśmy się ostatnio na udon z tempurą i z jajkiem (24 PLN + 5 PLN za jajko) oraz Kakiage udon z ciastkiem warzywnym (24 PLN). To ostatnie, doskonale smakuje na chrupko, ale pełni smaku nabiera dopiero po zanurzeniu w bulionie. Jak nie cierpię rozmokniętych grzanek czy nachosów, to to ciastko bym maczała i maczała. 🙂 Tak samo jest z tempurą, a moim osobistym faworytem jest batat. Nie skusiliśmy się jeszcze na udon w wersji na zimno, ale wszystko przed nami.
Choć miska udonu w bulionie z dodatkami może w pełni zaspokoić, powiedzmy, średni głód, warto skusić się na dodatki, kiszonki, kimchi, edamame czy też natto czyli sfermentowaną soję. My próbowaliśmy zarówno kimchi (11 PLN),jak i kiszonek (11 PLN) i obie pozycje możemy śmiało polecić. Wśród kiszonek znajdzie się coś dla amatorów bardziej delikatnych i ostrzejszych wrażeń. W karcie dostępne jest już też piwo (9 PLN) i wino, ale ja zdecydowałam się na zieloną herbatę Tamaryokucha (13 PLN) i przy kolejnej wizycie z chęcią to zamówienie powtórzę. Tamaryokucha jest lekko słodkawa z wyczuwalną owocową nutą. Polecam gorąco nawet na upalne dni. Oczywiście w Ka udon bar możecie też napić się doskonałej kawy z Karmy.
Choć w Ka udon bar doskonale siedzi się w niewielkim ogródku, przy pierwszej wizycie polecam Wam jednak usiąść przy barze, aby nacieszyć oczy wystrojem lokalu i móc obserwować radosną krzątaninę przy przygotowaniu Waszej miski z udonem. Nas szczególnie urzekły lampy i krzesła, a także ceramika, którą możecie podziwiać na zdjęciach. A żeby zobaczyć resztę i poczuć klimat tego miejsca musicie udać się na Rakowicką 14a. Otwierają już o 10, a serwowanie udonu rozpoczynają w samo południe. To niewątpliwie najciekawsze otwarcie tego sezonu więc koniecznie tam zajrzyjcie.
Trzy osoby solidnie pojadły za 135 PLN i planują wrócić po więcej.
DLA DZIECI: przewijak, krzesełka dla dzieci
Ka Udon Bar, ul. Rakowicka 14a, Kraków.